Hej,
Powoli kończy się czwarty miesiąc mojej diety oraz ćwiczeń. Waga stanęła na magicznym punkcie 70 kg i ani myśli dgrnąć. Myślałam, że do końca kwietnia "zbiję wagę" do 65 kg a tu klops. Początkiem miesiąca zqczęłam pracę i jestem cały czas w biegu czyli teoretycznie powinnam szybciej chudnąć. Praktycznie wygląda to dużo gorzej. Rano wstaję do pracy o 3:45 o tej porze nie mam ochoty nic zjeść. W pracy nie mam czasu nawet na przerwę więc jak coś mi soę uda przekąsić w biegu to zjem kawqłek bułki albo nawet nic. Nie zmieszczę nic na siłę. Gdy wracam do domu to zjem obiad z synkiem też w biegu. Do końca dnia nie mam czasu na małą drzemkę chociaż organizm domaga się jej bardzo ( odbiję to sobie w święta), potem kolacja i tyle z jedzenia. Przy wysiłku mam ogromną ochotę na coś słodkiego, czasem się skuszę na mae co nie co. Od dwóch tygodni ćwiczę dużo rzadziej. Szkoda mi tego bardzo, ponieważ ćwiczyłam codziennie lub 5-6 x w tyg. przez te kilka miesięcy. Figura raczej nie uległa zmianie. Zobaczymy co będzie za miesiąć;-).
Za to mój synek rośnie jak na drożdżach ;-) już prawie roczek ma;-)