Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
3/13- podsumowanie dnia-> schody


No i pojawiają się schody. Jakoś nastrój mi opadać zaczyna. Ta wewnętrzna siła walki też mi jakoś ucieka. Słabnę :/ Nie rzuciłam się na jedzenie i nie planuję, ale jakoś ciężko się zaczyna robić.
Mam nadzieję, że to po prostu ze zmęczenia, bo durna pinda przesiedziałam prawie cały dzień przed komputerem.  Niby żadna robota, ale jednak męcząca.

Mam ochotę na coś słodkiego. Przyszedł brat z  bratową i ona wcina cukierki czekoladowe jeden za drugim (jest w ciąży więc może bezkarnie), mama postawiła przed nimi świeżutkie ciasteczka maszynkowe i tak to wszystko pachnie, aż ślinka cieknie. Jakoś specjalnie nie jestem głodna, ale chce mi się zjeść "coś"... wiecie jak to jest.

Dziś zjadłam:
- 3 łyżki otrąb pszennych, pół dużego jogurtu naturalnego, 2 tabl. słodzika, cynamon
- pół puszki tuńczyka w sosie własnym
- pierś z kurczaka smażona na teflonie, sos czosnkowy na bazie jogurtu nat., 2 korniszony
- serek wiejski ze słodzikiem i cynamonem (to planuję zjeść na kolacje, może zaspokoi mój głód na słodkie)

Dzisiejsze ćwiczenia:
150 brzuszków
50 przysiadów 
10 pompek damskich

  • RozstrzelaneMysli

    RozstrzelaneMysli

    5 stycznia 2010, 12:26

    Mimo wszystko trzeba próbować nie poddawać się tym nastrojom, tylko zmierzać do wyznaczonych celów :) Pozdrawiam koleżankę z "Rywalizacji punktowej" :)))

  • Pamela1

    Pamela1

    4 stycznia 2010, 19:45

    Znam te nastroje az za dobrze,niestety. Zycze wytrwania,bo przeciez to minie ;)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.