Dzień minął dietkowo. Cały dzień w pracy nie miałam czasu zjeść, ugryzłam tylko rano trochę kurczaka. Po 16 zjadłam resztę kurczaka, którą wzięłam do pracy. Później omlet z 3 jaj i 2 kawałki śledzia. Dość mało. I głupotą było głodzenie się cały dzień, ale naprawdę nie było kiedy zjeść cokolwiek.
Teraz jestem mega zmęczona. Niewyspanie plus męczący dzień w pracy.
Muszę jeszcze wziąć prysznic i naszykować sobie ubrania na jutro do pracy. A tak mi się nie chce....
qawer
28 grudnia 2009, 20:27Oj taaaak permamentny obowiazek szykowania sobie ubrania do pracy jest paskudny. Cale zycie lubialem prasowac koszule - do momentu, gdy poszedlem do pracy i musze to robic codziennie. Yhhh juz na zelazko patrzec nie moge... Powodzenia :>