Właśnie szykuję lans na jutro, czyli przygotowuję sobie ubranie do pracy, żeby rano tylko się umyć i narzucić na siebie ubrania, jakiś delikatny makijaż i popędzić do roboty.
Nie miałam zbytnio koncepcji na strój, ale wpadła mi do rąk spódnica, którą dostałam od koleżanki 4 lata temu. Jest dość krótka, ale nie za krótka, z niesamowicie miękkiego i milutkiego materiału i bardzo czerwona. Zawsze mi się podobała, ale ani razu nie miałam jej na sobie bo nigdy się w nią nie mieściłam. Nawet jak byłam bliska zapięcia jej to brakowało to "ciut" do pełnego sukcesu. Ale nie tym razem. Zasunęłam zamek bez większego problemu!!!!!!!!!!!!!
Do tego czarne rajstopy kryjące, czarna koszulka, czarny sweterek, buty na obcasie i czerwone korale czerwone niczym wino. Normalnie SZAŁ CIAŁ!!!!
Jestem przeszczęśliwa i na maxa podekscytowana. Nowa siła walki wstąpiła w me nie tak wątłe ciało :D
TosiaNaDiecie
8 grudnia 2009, 15:21szkoda że nie widziałam Cię w tym stroju :) napewno super wyglądałaś :)
nika28
8 grudnia 2009, 08:12to cudowne uczucie, pozdrawiam
redshadow
8 grudnia 2009, 07:44:) ja nie moge sie doczekac az sie zmieszcze w pewne spodnie z poczatku studiow:))