Dopiero 6 dzień diety a ja już mam kryzys.
Wczoraj około południa miałam "incydent" z przejedzeniem się, później byłam już grzeczna. Dziś na śniadanie zjadłam jajko na twardo, później serek wiejski i na obiad gotowanego dorsza z brokułami, marchewką i ogórkiem kiszonym. A później byłam u znajomych i zjadłam kawałek ciasta. I nadal na maxa mi się chce słodkiego. Chce mi się na tyle, że jestem gotowa wyjść na to zimno, pójść do sklepu i kupić całe naręcze batonów i wafelków. Najchętniej wafla w czekoladzie bym zjadła, mleczną princessę maxi. Mniam.
Już dla przezorności wypiłam 2 kubki wody, bo myślałam że mylę głód słodyczowy z pragnieniem. Ale nie. Nadal mi się chce czekolady. Co robić?
TosiaNaDiecie
6 grudnia 2009, 16:02nie pękaj... może pooglądaj fotki szczupłych dziewczyn lub pokaz VS ;)
orchidea24
6 grudnia 2009, 16:00nie jest tak źle :) ja też zaliczam wpadki, ale najważniejsze to jak najczęściej ich unikać ;)
Belissa
6 grudnia 2009, 15:56A tam, wytrzymasz. Nie bądź słabeuszem ;p
swinecka88
6 grudnia 2009, 15:54Kochana, jak masz ochote,to zjedz sobie ta princesse, bo bedzie CI sie zbieralo i zbieralo, i wkoncu rzucisz sie na wieksze ilosci ;)
GossipGirl.
6 grudnia 2009, 15:45zjesc ;) lepiej zjesc 1 batona niz potem rzucic sie na 5 ;*