Waga spadła. W końcu!!! W sobotę zaczynałam z wagą 78,8 kg a dziś waga pokazała 76,2 kg. To 2,6 kg w dół. Prawie 3 kg w ciągu 4 dni to super wynik. Yupi!!!!!
Ale wczoraj trochę nawaliłam. Przez imieniny koleżanki i poweselne słodycze innej koleżanki (dobre wymówki?) zjadłam kawałek tortu, ciastko, wafelka, 3 cukierki, później 2 kawałki pizzy i wypiłam 3 piwa. Poza tym wszystko zgodnie z fazą uderzeniową diety protal :)
Dziś wróciłam do diety. Jeszcze nic nie jadłam, ale mam duży serek wiejski light który mam zamiar pochłonąć w ciągu 8 godzin pracy.
Psychicznie kiepsko się czuję, jestem zdołowana, nie spałam pół nocy a gdy w końcu zasypiałam to budziłam się z łomotaniem serca i z natrętnymi myślami na jeden temat.
Jeszcze miesiąc temu byłam związana z pewnym chłopakiem, którego poznałam w pracy. Starał się o mnie przez długie miesiące, w końcu uległam i oddałam się mu całkowicie. Niedługo po tym jak się przespaliśmy odtrącił mnie, zaczął opowiadać jakim draniem jest, że nie chce mnie skrzywdzić i dlatego nie ma sensu żebyśmy byli razem. Nie można zmusić nikogo do miłości, ani do bycia razem dlatego pozwoliłam mu odejść. Jakie inne wyjście miałam.
Mimo wszystkich uczuć jakie do niego miałam powoli zaczęłam się otrząsać z tego. Mimo tego, że codziennie go widziałam w pracy i rozmawiałam z nim starałam się zapomnieć. I udawało mi się to, przechodziło mi to wszystko. Powoli. Ale wczoraj zaczął dostawiać się na moich oczach do innej dziewczyny, mojej żonatej koleżanki z pracy- solenizantki. Znikali na długie minuty gdzieś, razem zamykali się w ubikacji, w końcu naszłam jak się całowali. Boli mnie to bardzo. Okropnie. Czuję, że wszystko we mnie krzyczy, a ból jest prawie fizyczny. Mimo tego, że nie jesteśmy już razem czuję się zdradzona. Przez niego i przez nią. Czy w tym momencie robię z siebie ofiarę, choć wcale nią nie jestem?
Wiem, że kawał drania z niego. Że nie zasługuje na mnie, że nie powinnam się nim przejmować. Ale tak nie jest. Nie potrafię o nim zapomnieć, a wydarzenia takie jak wczoraj rozdrapują ranę w moim sercu.
Tak więc źle się czuję, ale nie rzucę diety przez jakiegoś palanta.