Od ostatniego wpisu zero dietowania. Na dobrą sprawę nawet nie próbowałam udawac, że jestem na diecie... pochłaniałam wszystko i we wszelkich ilościach. Ruchu też nie było. Jednego dnia poszłam biegac i tak mnie przewiało, że do dziś korzonki mnie łamią. Czyli porażka na całej linii. Nawet teksty o szanowaniu swojego ciała nie poskutkowały. Nic a nic.
Jutro idę do lekarza po skierowanie na badania. Zrobię sobie pełną morfologię i jak wszystko będzie ok to poroszę rodzinnego o receptę na meridię, albo inne świństwo tego typu. Niby ostatnio niezbyt się czułam po tygodniu brania meridii, ale może tym razem będzie inaczej.
Jakoś nie mam siły ani motywacji, żeby wziąc się za siebie. Mam za to ogromnie obtłuszczone plecy i mega apetyt. Ktoś może zechce zamienic się na chociaż krztę chęci walki o idealną figure?? Błagam!!!!
Mellaniee
13 października 2009, 20:39jakbym siebie czytała. a jeszcze dzis czarny kot przebiegł mi droge. Normalnie trzynasty w pełnej krasie. Nic sie dziś nie udaje :( Pozdro, jutro będzie lepiej. Chyba zafunduję sobie ten chrom bo normalnie mam apetyt niczym szczeniak ze schroniska. Pa!
magdajas1986
13 października 2009, 20:13tak nie można! Jakie jest Twoje motto? Miałaś się nigdy nie poddawać! Próbuj dalej - musi się udać!