Przez wczorajszą awarię w domu, moje plany uległy zmianie. Wczoraj miałam iść do fryzjera. A dziś zrobić pomiary i zdjęcia. No ale zapomniałam. Żyłam wczorajszym, wstać nie mogłam. Dziecko chyba wyczuło i nie pamiętam kiedy tak późno był w przedszkolu. Ale w końcu dotarł. A ja zadowolona poszłam do fryzjera. Pani miała czas i zajęła się moimi włosami. Oj trochę zarosłam :D I wiecie co? Czuję się wspaniale. Mam większą motywację i chęć do ćwiczeń. Zaczynam się sobie podobać. I odczuwam wrażenie, że wszystko jestem w stanie zrealizować. Dodatkowo koleżanka poprosiła mnie o bycie chrzestną dla jej córeczki. A więc kolejna mobilizacja :) Mam czas do marca.
Trzymajcie kciuki :)
aluna235
14 stycznia 2017, 08:00Uwielbiam wizyty u fryzjera. Mam cudowną babeczkę. na kolejną wizytę czekam z utęsknieniem. pozdrawiam
Berchen
13 stycznia 2017, 17:18mi wizyta u frazjera zawsze poprawia humor, powodzenia!
CookiesCake
13 stycznia 2017, 16:13Super że taki fryzjer dał Ci tyle powera!! ;D
roogirl
13 stycznia 2017, 16:04Trzymam kciuki. Też powinnam do fryzjera.