Wczoraj Mój chłopak miał koncert wraz z zespołem mojego brata. Było całkiem fajnie. Na początku bałam się ,że nikt nie przyjdzie, aż w koncu Pub był aż przeoełniony od ludzi :) Cieszę się,że wkoncu obydwa zespoły mogły się cieszyc prawdziwą publicznością. Co prawda nie bylo ich jakos mega duzo...ale zawsze cos :)
No oczywiście nici z diety bo kasy nadal nie ma i musze jakos skromniej żyć i jeść to co jest tanie, a nie sugerować sie ilością kalorii :(
Wczoraj mój chłopak miał darmowe piwo...które kocham (ale bez przesady).... wypiłam chyba z dwa piwa :D to chyba nie tragedia :D
Strasznie zmarzłam tam na koncercie...wróciliśmy do domu jakoś koło 23. Nawet zdążylismy na bezpośredni tramwaj do domu ^^
Dziś wstałam...bolała mnie głowa i gardło...no cóż...cały czas choruje...zastanawiam się co jest nie tak. Lekarz miesiąc temu powiedział ,ze to nic takiego.... pójdę do tego Laryngologa ,bo nie wytrzymam tego ,że wciąż mam jakiś kaszel, flegme i chrypkę.
To przeszkadza mi w śpiewaniu a ja to kocham robić.
Dziś niestety zostaje mi żywienie się jakąs zupką chińską albo warzywami na patelnie... eh
Masakra.
Zudoarichiko
30 października 2011, 13:20Warzywka z patelni kooocham :D oczywiście smażone bez tłuszczu :p