"Kochanie zrób mi na kolację de volaille. Proszę, proszę, proszę."
No to robię. Do tego sałatkę z papryką czerwoną, ogórkiem, cebulką i odrobiną jogurtu. To dla mojego kochania. Dla siebie w ramach powolnego zrzucania wagi sałatka bez jogurtu i do tego plasterek pieczonej piersi kurczaka. Na co moje kochanie:
"Sam tego jadł nie będę."
Tłumaczę, że mam na talerzu niemal to samo tylko ciut mniej, a on foch i jadł nie będzie. No niech mi ktoś powie, jak ja mam go zrozumieć? Nie dałam się zwariować i zjadłam co moje z jego talerza dziobnęłam kawałek i zjadł. Ale następnym razem pójdzie spać głodny albo niech go mama karmi.
Na załagodzenie sytuacji na dzisiejszą kolację zaplanowałam grillowanego pstrąga faszerowanego bekonem i cytryna. Dla niego z tym i z tym. Dla siebie z cytryną ale o braku bekonu i masła w mojej rybce już nie musi wiedzieć.
Cannabis91
10 sierpnia 2012, 12:10Podstępna kobita :D Tak trzymać :D Powodzenia :)
dorciaw1980
10 sierpnia 2012, 12:08Haha, faceci. Typowe. Wspolna pizza, lody, kebab, drink, piwko, de volai! A jak dupcia rosnie to zdziwko...:)