Osoby, które wygłaszają takie uwagi, mogłyby się czasem zastanowić, nim coś powiedzą. Przypomina mi się, jak jeden z moich znajomych opowiadał mi kiedyś, że był na basenie i zobaczył otyłą kobietę. W pierwszej chwili pomyślał: Co za wieloryb. Zaraz jednak poszedł po rozum do głowy i stwierdził, że w sumie fajnie, że ta osoba stara się coś ze sobą zrobić.
Jak wiele osób jednak nie myśli tak, jak mój kolega? Mnóstwo, niestety. Wolą wyśmiać kogoś, kto się zmęczył, spocił, kto jest powolniejszy... A nie zastanowią się, że taka osoba musi włożyć dwa razy więcej wysiłku w to, co im przychodzi dość łatwo. Wolą szydzić, niż docenić czyiś wysiłek.
Od wiosny minęło sporo czasu i jesteśmy u progu zimy. Dawno porzuciłam swoje starania. Jedno pozostało niezmienne - idę ulicą i nadal słyszę przyciszone komentarze.
Postanowiłam nie dać za wygraną. Przygotowuję się psychicznie do podjęcia kolejnej walki. By tym razem wygrać wojnę z otyłością. By udowodnić sobie i innym, że o Brzydkim Kaczątku to nie tylko bajka.
AMORKA.dorota
3 grudnia 2012, 07:59Powodzenia życzę i wytrwałości,a takich co komentują nieprzyjemnie to omijaj szerokim łukiem,kiedyś na pewno szczęka im opadnie.Pozdrawiam.
ikatie
3 grudnia 2012, 07:58Wygrasz :) walcz nie podawaj się.