Nie pisze zlosliwie. Tez jak bylam mlodsza zawsze uwazalam,ze cos tam mam za duze, ze musze schudnac. Ahh te piekne czasy:) a teraz po stresach w pracy, po skomplikowanych relacjach rodzinnych,problemach zdrowotnych, problemach z facetami dorobiłam się prawdziwego problemu w postaci zbędnych 10kilogramów.
Tak, bije się w piersi, bo nie można zrzucać winy na zdarzenia losowe,brakło mi siły, wpadłam w depresje i zaczeło się albo niedojadanie albo przejadanie.Moja wina tylko i wylacznie.No i brak silnej woli:)
A wy moje kochane, mlode , zgrabne kobietki sprobujcie pokochac te swoje kilogramki i skupcie sie nie na odchudzaniu a na aktywnosci ruchowej. Mowie z doswiadczenia, mysle,ze u mnie to w duzej mierze zawinilo. Skonczyl sie przymusowy wf w szokle hehe, zaczela sie wyczerpujaca praca-jedna, druga a ruchu zawsze bylo malo. Za malo.
Tak wiec zaczynamy go stopniowo wprowadzac wraz z moim chorym kregoslupkiem hihi:)
Buziaki serduszka kochane:*