eh... Czuje sie fatalnie! Wszystkie moje elegancko spisane na różowej karteczce zasady w ogole nie robią na mnie najmniejszego wrażenia! Nie ćwicze już od tygodnia, nie wiem co sie ze mną dzieje... "mało czasu", "zmeczona jestem" czyli powracam do tego co było nie tak dawno. Wczoraj jak wróciłam do domu, pochłonęłam ogromną paczkę czipsów + 2 pączki i 0 wyrzutów sumienie ZE RO. Dopiero dziś, jak zjadłam batona i całe opakowanie bezów (za którymi tak bardzo sie steskniłam) poczułam się straaaaasznie. Waga niby nie skoczyła, a czuje sie jakbym 5kg przytyła. Czy ja mogę żyć bez slodyczy?
MUSZĘ!
Dlatego od jutra-mam nadzieje słonecznego- zaczynam wszystko od nowa. Koniec ze słodyczami, koniec podjadania wieczorami i w ogole podjadania., koniec z fastfoodami, koniec z lenistwem i siedzieniem na dupie. Musze się jeszcze trochę pomotywować, bo jakoś do mnie nie dociera, że zostało tak mało czasu, a nadejdzie lato:) Ciągle myśle "PRZECIEŻ ZDĄŻE SCHUDNĄĆ" Więc lecę oglądać chudziutkie babeczki i umieśnione brzuszki, może coś mnie bardziej ruszy. TRZYMAJCIE KCIUKI, żeby tym razem słowa "od jutra" nie były tylko głupią gadaniną bez żadnych skutków!
ameliaaaaaa
7 kwietnia 2013, 19:09a nie lepiej zacząć już dziś? dasz radę ! wierzę w to :)
zaanetkka
7 kwietnia 2013, 18:56Jak czytam twój post to czuję się jakbym czytała swój. Też próbuję zacząć i cały czas nic z tego ;/ Zapraszam do mojego pamiętnika, może razem jakoś się zmotywujemy i nam się uda :D Najtrudniej jest zacząć, później wszystko idzie z górki. Żaneta, pozdrawiam :)