Ja:Pewnego dnia obudziłam się. Niby nic nadzwyczajnego, ale czułam się jakoś inaczej. Czułam się jakoś pusto, źle sama ze sobą i nagle pojawił się znowu ten głos w mojej głowie. Był bardzo znajomy. To moja dawna toksyczna przyjaciółka Ana.
Ana:Wstań z lóżka i popatrz w lustro. Co widzisz ? Tak to ty. Popatrz do jakiego stanu się doprowadziłaś. Ważysz prawie 50, ale wyglądasz na 90. Popatrz na grube uda i ten brzuch. Chyba mięśnie ci już znikły. Zalałaś się strasznie. Od dzisiaj zaczynamy pozbywać się tego brzydkiego ciała i walczyć o perfekcję.
Ja:To tylko głos w twojej głowie. Nie daj się mu. Popatrz ile się namęczyłaś żeby wyzdrowieć. Będzie dobrze. Musisz być silna.
Ana: Nie pierdol. Wyglądasz źle. Sama wolisz swoje stare ciało. Zrobili ci pranie mózgu. Nie byłaś na siłowni przez długi okres czasu. Strasznie się zalałaś. Czas na dużo ćwiczenia, a mało jedzenia.
Ja:Ola nie słuchaj jej. Idziemy do łazienki się ogarnąć, a potem zjem śniadanko tak jak zawsze.
Ana: Popatrz do lustra, ale ci twarz spulchniała. Z bicka ci strasznie spadło. Zobacz swój brzuch. Totalnie ci mięśni juz nie widać i już nie jest tak płaski jak kiedyś.
Ja:Wydaje ci się. Jest ok. Kwestia oświetlenia.
Ana: Nie
Ja: Dzisiaj sobie zjem 4 grzanki z masełkiem, 4 parówki od babci i jakąś sałatkę z warzywami.
Ana: Popatrz ile to ma kcal. Sporo tego jedzenia. Idź teraz się zważ izobacz w lustrze jak ci szybko brzuch urósł od tego jedzenia.
Ja: Jasne, że waga trochę pójdzie w górę i brzuch będzie większy. Jedzenie musi się gdzieś zmieścić.
Ana: Nie prawda. Dzisiaj dzień nietreningowy, ale musisz isć na siłownię bo to za mało, albo chociaż cardio zrób. Musisz to wszystko spalić. Forma ci spadła. Czym więcej ćwiczęń tym lepiej.
Ja:Dzisiaj w planie nie ma treningu, więc go nie zrobię. Plan układał trener i on zna się na rzeczy.
Ana: On się nie zna. Musisz to wszystko spalić
Ja:Jestem w schronisku. Lubię to zajęcie. Opiekuję się psiakami. Wychodzę z kilkoma na spacer.
Ana:Chociaż tyle. Może coś spalisz, ale za krótki ten spacer
Ja:Pora na przerwę i szybkie 2 śniadanie. Baton od chodakowskiej, banan.
Ana: Znowu jesz. Znowu trza będzie spalić. To i tak cukier od którego się tyje i wysokokaloryczne.
Ja:Zdrowe jedzonko. Wszystko w nadmiarze tuczy. Ja jem ok. Przecież wage utrzymuje
Ana: Ale wyglądu nie. To nie zdrowe.
Ja:Po kilku godzinach ze schroniska wróciłam na obiad. Super było. Ciekawe co dobrego na obiad
Ana: Popatrz jak ty dużo jesz. Za duża ta porcja. Sporo tu kcal. Ile tu węglowodanów, które tuczą. Nie jedz tego, albo zjedz mniej żeby się nie skapli
Ja: Przecież utrzymuje wagę jedząc tyle ile jem. To jest zdrowe i pożywne. Węglowodany nei tuczą.
Ana:Nie prawda. Idź do lustra i zobacz. Zważ się. Popatrz jak tyjesz. Czujesz się grubsza, brzydsza i totalnie bezwartościowa. Teraz masz wyrzuty sumienia. Idziemy wymiotować, ale to już.
Ja: Jestem w łazience. Przecież jest ok. Umyj się. Pomóż mamie i idziemy do chłopaka.
Ana:Kiedyś byłaś taka chuda, a teraz. Jesteś tłusta. Totalnie nie widać siłowni. Pora się wziąć za dietę. Jesz stanowczo za dużo, a ćwiczysz za mało.
Ja: Rozmawiam o czymś z mamą żeby odgonić myśli
Ana: Wyrzuty sumienia, wyrzuty sumienia. Tracisz siły. Jesteś znowu gruba. Jesteś bezwartościowa. Wyrzuty sumienia. Zaraz mnie posłuchasz. Chłopak pewnie będzie cię namawiał na fastfoody. Przytyjesz przez to. Będziesz gruba. To wysokokaloryczne, tuczące i nie zdrowe. Tak nie odzyskasz mięśni.
Ja: Wynocha ! Jestem u chłopaka. Fajnie spędzamy czas. Zajadamy się zdrowym deserem od jego mamy.
Ana: Sporo dzisiaj zjadłaś. Nie jedz tego. Czujesz jak tyjesz. Wyrzuty sumienia. To jest sam cukeir. Co z tego, ze fit, ale cukier to cukier. Ale się zalewasz. Idź zobaczyć formę, której już nie masz
Ja: Jest ok. Posiedizmy jeszcze i idziemy na hamburgery, bo je wolę od pizzy.
Ana: Co ty robisz, ale to bomba kaloryczna. Będziesz to długo spalać. Jesteś mega gruba. Czujesz się grubo. Masz wyrzuty sumienia. Nie przyznawaj się, że wróciłam. Nie okłamuj się, że wyglądasz dobrze, że jest ok. Nie jest ok.
Ja:80% zdrowego 20% nie zdrowego. Dawno fastfoodów nie było. Zdrowie nie ucierpi. Sylwetka też nie. Jest ok. Tyle walczyłaś o zdrowie. Teraz jesteś zdrowa. Jka się poddasz to już zdrowa nie bedziesz. Popatrz ile to cię kosztowało. Wracam do domu po jakimś czasie
Ana: Wyrzuty sumienia, wyrzuty sumienia. Sprawdż swoją formę. Ale się zlałaś. Mięśni nie widać. Ty kiedykolwiek coś ćwiczyłaś ? Zważ się. Zjadłaś tak dużo i nie zdrowo. Jesteś gruba. Pora zacząć mniej jeść i wiecej ćwiczyć. Dorzućmy najlepiej interwały i cradio dla zasady. W nocy nie pośpisz, bo musze ci usiadomić, ze jesteś gruba. Będziesz płakać i chciała wszystko zwymiotować.
Przez pierwsze 2 dni walczyłam. Trzeciego dnia zaczęłam się poddawać i wstydzić, ze znowu wróciła. Udawałam, ze wszystko gra. Z dnia an dzień czuję się coraz gorzej, a ana pochłania mój umysł. Zaczyną mną władać i kierować. Zaczynam tracić rozum, który jeszcze nie dawno miałam i który był rzekomo zdrowy. Znowu zwaładnęła moim życiem. Wierzę jej w każde słowo. Robię to co każe. Jestem jej niewolnikiem Mam już tego dosć. Czy będzie tak już zawsze ? Już nie mam siły żeby walczyć. Nie mam wsparcia w mojej mamie. Chłoapk jest na mnie zły, ale stara się mnei wspierać. Mma już dosć terapii skoro i tak w końcu okazuje się, że są na nic. Wkurza mnie ta lekarka i wkurza mnie ana, która wraca zawsze kiedy jest już bardzo dobrze. Już mi wszytsko jedno. Nie mam już siły. Chłopak mówi mi, ze przejdziemy przez to razem tak jak kiedyś to nam się udało. Prawda jets taka, ze nigdy nei byłam zdrowa. To była cisza przed burzą. Nigdy już nie wyzdrowię.
Pozwól mi przestań walczyć. Pozwól mi się poddać kochanie.
PigulaOla
5 maja 2019, 11:50Dziękuje wszystkim za wspracie. Macie rację :) Nawet nie wiecie jak jestem wam wdzięczna :*
SzczesliwaJa
4 maja 2019, 15:19Ana to królowa kłamstwa chcąca Ciebie zniszczyć. Ona nie chce wcale Twojej szczupłej sylwetki, bo ma to być tylko etap przejściowy w wyniszczaniu się, degeneracji fizycznej, obsesji odwracającej Cię od życia, bliskich i tego co jest rzeczywiście ważne. Jej celem jest doprowadzenie Ciebie do śmierci z głodu, lub przez poddanie się. Nie wierz jej w ŻADNE słowo, choćby czasem dla swojej wiarygodności powiedziała coś prawdziwego. Zrobi to tylko po to by wciągać Cię jeszcze głębiej w chorobę i beznadzieję. Odrzucaj wszystko co ona mówi z zasady. Może jak słyszysz natrętny głos, to rób tak jak dzieci jak nie chcą czegoś słuchać. Zatykają uszy i powtarzają "bla,bla,bla,bla,bla..." Póki walczysz, masz szansę by wygrać. Nie radzisz sobie sama, szukaj dalej profesjonalnej pomocy. Serio lekarze, psychiatrzy, psychoterapeuci są różni. Tak jak fryzjerzy, a przecież wykonują dużo trudniejszy zawód. Jeden podpasuje, inny nie. Chłopak i mama nie są i nie muszą być specjalistami w radzeniu sobie z anoreksją. Nota bene, zobacz na swoją mamę jaką ma piękną sylwetkę, a przecież się nie głodzi i nie katuje ćwiczeniami. OK, jest starsza od Ciebie, ale zobacz, że można. W Twoim wpisie widzę straszną obsesję na punkcie wyglądu, jakby to było najważniejsze w życiu i jedyną wartością człowieka... Szkoda. Super że chodzisz pomagać do schroniska. Na pewno pieski i personel doceniają Twoją pomoc i nie oceniają obwodów ciała. ;) Dobrze że walczysz, że jesteś świadoma i że się odzywasz, nie zostajesz z tym sama. :* Powodzenia, wytrwałości! WYGRASZ!!!! :*
equsica
3 maja 2019, 22:46WALCZ! nie daj się jej! wyobraź sobie ze jesteś ty i ana na ringu i jak ją okładasz:) musisz wygrać. Powodzenia!
Moonlicht
3 maja 2019, 20:54Ojj kochana.. Życzę Ci aby w Twoim życiu pojawił/-o się ktoś/coś, kto/co sprawi, że spojrzysz na swoje ciało z miłością i zobaczysz, jak doskonała jesteś (niezależnie od kilogramów czy też centymetrów). Ściskam!
Gab06
3 maja 2019, 20:24Skąd ja to znam. Początek w ostatniej klasie liceum, w wieku 27 lat nadal w tym tkwię. A ciało wisi jak starca
Diamorfina
3 maja 2019, 19:31Stwórz jeszcze jedn głos, który nie da Anie zawładnąć Twoim życiem.
PigulaOla
3 maja 2019, 19:47Niestety w tej walce jestem tylko ja I ana. Próbuje przedstawić jak to wygląda. Tam nie ma 3 głosu. Nigdy nie było I nigdy nie będzie. Tym głosem anty ana jestem ja, a raczej byłam.