Dzisiaj mam taki mega smutny dzień. Wszystko jest dla mnie w ciemnych barwach. Czuję się strasznie beznadziejnie i bezradnie.Przesiąknęła mnie pustka. Co chwilę płaczę nad czymś co już miejsce kiedyś miało lub nad tym, że talerzyk źle położyłam. Cały dzień spędziłam w łóżku w ciepłym ubranku pod kocykiem z jedzonkiem. Nawet nie miałam ochoty cokolwiek robić, ale chociaż apetyt miałam. To się chyba nazywa zajadanie smutków. Będę gruba. Trudno. Przynajmniej będę faktycznie gruba, a nie tylko w tej powalonej głowie.
Śniadanie (zabrakło hummusu - poczułam się jakby mi się świat zawalił, ale moja cudowna mamusia wymyśliła coś innego) : 4 grzanki posmarowane awokado, 4 jaja na miękko. Herbata miętowa.
Śniadanie 2: 8 gofrów z czekoladą mleczną bez cukru i 4 banany
Lunch: Sałatka (czerwona fasola, miks sałat, pomidory, oliwa z oliwek, pestki słonecznika, mozarella)
Lunch 2: paluszki armantusowe
Obiad: Zupa z brokuła. Pieczone ziemniaki, pstrąg grillowany w ziołach i buraczki
Podwieczorek: Mała czekolada z milki karmelowa, duże laysy paprykowe, kilka krówek i jeszcze pół melona
Kolacja: słoik masła orzechowego z pieczywem chrupkim i jeszcze słoik dżemu, ale spoko bez cukru