Wczoraj był dzień ważenia o którym zapomniałam XD Sama jestem w szoku, więc zważyłam się dzisiaj i waże 42,3kg. Coś tam poszło w góre, ale bardzooo opornie mi to idzie i nie wiemma czemu. Chyba mam strasznie rozwalony metabolizm :( Normalnie tyć powinnam na takiej ilości jedzenia, a tu ni uja, ale nie załamujemy się. Wczoraj był dzień treningu, więc byłam na siłowni i wykonałam swój trening. Później cały dzień robiłam dokładny porządek w pokoju, bo już strach było szafki otworzyć, a co dopiero znaleźć w nich coś. Czy u was też jest taka beznadziejna pogoda ? Z jadłospisu jestem bardzo zadowolona, bo miałam apetyt i nawet nie było wyrzutów. Nawet nie oglądałam co chwile ciała w lustrze. Tak, że jest progres :D
Śniadanie: 5 grzanek z hummusem, 4 ogórki gruntowe w śmietanie, szklanka herbaty ziołowej
Śniadanie 2 (po treningowe): 5 gofrów posmarowanych twarogiem z zblendowanymi jagodami i posypanych czarną porzeczką.
Lunch: kilka ciastek owsianych bez cukru i 2 szklanki koktajlu z prawdziwej gorzkiej czekolady, banana i mleka sojowego waniliowego
Obiad: Saszetka kaszy gryczanej wymieszanej z szklanką groszku. Trochę brokuła gotowanego. Szklanka pokrojonego w kostkę mięsa z indyka i szklanka fasolki szparagowej. Do tego szklanka soku marchewkowego bez cukru.
Podwieczorek: Cała paczka pieczywa chrupkiego z masłem orzechowym
Kolacja: Sałatka z rzodkiewką, pomidorem, sałatą, słonecznikiem, awokado i oliwą z oliwek. 3 młode pieczone ziemniaki na patelni.
Dzień zaliczony