Dziś wstałam rano ze średnim nastawieniem do czegokolwiek....
Nie wiem czemu raz bym góry przenosiła a innym razem najchętniej z łóżka się nie podnosiła. Dziś mam ten gorszy dzień, ale wiadomo z łóżka trzeba było się wygramolić bo pociechy wstały dziś o 7 rano w pełnej gotowości do rozrabiania... Śniadanie zaliczone... Dom z grubsza jak co dzień ogarnięty, pranie się pierze bo mąż wrócił z delegacji, wymienił garderobę i pojechał w kolejną... Chłopaki tak się wczoraj cieszyli że tatuś wrócił że najchętniej by mu z rąk nie zchodzili, nawet dziś rano wstali żeby tatę zobaczyć... szczególnie ten młodszy.... Ech.... A ja odkryłam że w pewnej sprawie nie znajdę wsparcia u męża... przykre ale co zrobić... mimo wszystko ja będę się starać wspierać go we wszystkim.......
Ale mimo gorszego samopoczucia nie zamierzam się pocieszać czekoladą ani innymi słodkościami! Walka z cellulitem trwa tak więc trzeba działać. Wczoraj o dziwo udało mi się poćwiczyć i przetrwać napad chęci na słodkie wieczorem
Takie rzeczy - mimo, że małe motywują mnie do dalszej walki z moim największym wrogiem! Nawet wczoraj wybalsamowałam się po kąpieli i w podczas wcierania balsamu zrobviłam sobie krótki, ale jednak masaż moich najbardziej ocellulitowanych partii ciała...
Na pewno nie zaszkodzi a jak będę systematyczna to może nawet będzie z tego jakiś bonus????
Dzisiejsze menu:
Ś: Owsianka z bananem i dwiema suszonymi śliwkami (nie zjadłam nawet pół bo jakoś nie miałam apetytu ) + yerba mate z mandarynką
*ŚII: kawa cappuccino z syropem migdałowym
ŚIII: Jogurt kremowy Amores - w końcu nie zjadłam
O: żurek
P/K: sałatka / była bułka z parówką i ogórkiem i kawałkiem mielonego z musztardą
Waga :
66,8 kg - 27.01.2016
66,6 kg -28.01.2016
Edit:
Z grzeszków wpadło do paszczy kilka malutkich herbatników - no ale jakoś się powstrzymałam od obżarstwa...
Balsam + masaż był po kąpieli
Dziś miałam kiepski nastrój z rana ale jak zawsze z odsieczą przybyła moja ukochana mama
Została z chłopakami a mi kazała się zbierać i jechać na zakupy. Zaliczyłam cotygodniowe zakupy w Biedrze i zaszłam do Hebe zakupując 2 lakiery do paznokci
Nie mogłam się zdecydować więc wzięłam oba. Ciekawe który bardziej będzie mi pasował do czarnej sukienki
Zakupiłam też gąbeczkę do nakładania podkładu o taką (zobaczymy jak mi będzie szło nakładanie make-upu tym ustrojstwem)
No i takim oto sposobem wróciłam do domu zresetowana i szczęśliwa z nową energią do opieki nad dwoma małymi potworkami ale kochanymi.
Cudownie mieć mamę, na którą zawsze można liczyć! Nawet wtedy gdy inni (bliscy) zawodzą ona zawsze jest
Dobranoc
angelisia69
28 stycznia 2016, 14:38taka rola kobitek,robia wszystko a nikt nie docenia ich pracy.ale czasem trzeba zmienic stereotyp "kury domowej" i pokazac pazur niczym lwica.Zostawic wszystkich na caly dzien w domu,nie martwic sie o nic i zaszalec z kolezanka na piwku albo odwiedzic kosmetyczke
Piegotka
28 stycznia 2016, 15:02Oj jak by mi się przydał taki wypad. Ale ciężko bo w tygodniu mąż późno wraca a w weekend pretensje są że do Kościoła idę... ech ci faceci
Maroli
28 stycznia 2016, 11:27U mnie ostatnio takich dni nie brakuje, chyba mam chwilowy przesyt pełnienia roli matki i kury domowej 24h/dobę. .. :/ Na szczęście nie odbija się to na mojej "diecie" ;)) Owoce na kolację to chyba nienajlepszy pomysł, warzywka ok;) U mnie dzisiaj w jadłospisie omlet z orzechami :)))
Piegotka
28 stycznia 2016, 15:04Oj smaka mi narobiłaś na omlet, chyba sobie jutro na śniadanie zrobi3☺