Witajcie
Znowu nie było mnie tu trochę...... no ale cóż poradzić doba ma dla mnie za mało godzin...... czasami czuję że miotam się pomiędzy czy w wolnej chwili zrobić wpis do pamiętnika czy poćwiczyć czy przytulić starszego synka czy po prostu zrobić zaległy przegląd prasówki czy cos w domu.....
W woli wyjaśnienia jestem mamą dwóch synków starszy 3lata młodszy 11 miesięcy... dla niewtajemniczonych jest to dość gorący okres bo ten młodszy akurat uczy się chodzić, sam świetnie raczkuje więc dostanie się już wszędzie.... czego tylko się dorwie to wsadza do dzioba, albo się podnosi... no oczy trzeba mieć do okoła głowy... dosłownie... gdy chcę coś zrobić wsadzam go do łóżeczka a wtedy ryczy jak opętany... bardzo rzadko sam zabawi się w łóżeczku.... raczej zapatruje się na starszego brata i tylko by chodził... w dodatku straszny niejadek z niego więc dużo czasu tracę na to by go nakarmić... głowa mała co ja robię by zjadł trochę zupki... a pani doktor grzmi że za mało je.... dziś jedziemy na kontrol - niech go zważą i zmierzą bo ja już spać po nocach nie mogę... może mu coś na apetyt przepiszą, już sama nie wiem ... w każdym razie siatki centylowe śnią mi się po nocach...........
Tak więc wracając do tematu... czasu mi brakuje na wszystko, a wieczorami padam ze zmęczenia (noce też nie przespane od deski do deski bo karmię młodego jeszcze)
Ale żeby nie było staram się i to bardzo. Dieta - zdrowe odżywianie, 5-4 posiłki dziennie w odstępach czasowych, słodyczy unikam jak mogę, ćwiczeń mi brakuje najbardziej i chyba tu jest ta frustracja że nie mam na nie czasu!!!
Już lepiej zorganizować się nie umiem, bo zawsze coś będzie kosztem czegoś...
Trudno trzeba chyba przeczekać ten okres i będzie lepiej... chłopaki podrosną, będzie więcej czasu dla siebie....
Waga wróciła na dobre tory tj. 64,3 kg
Balsamik antycellulitowy codziennie rano i wieczorem...
W dodatku w poście (skoro to czas wyrzeczeń) postanowiłam zrezygnować z czekolady, landrynek, ciast i ciasteczek. Jedyne na co sobie pozwalam to galaretka, w razie kryzysu paluszki słone albo zwykły maślany herbatnik lub garść popcornu...
Gdy mam naprawdę ogromną chcicę to ratuje się sałatką z jabłka i banana polaną serkiem waniliowym... Wcześniej ratowałam się bakaliami ale niestety mały uczulenia dostał więc poszły w odstawkę
Tak więc mimo że rzadko piszę to się jakoś trzymam....
Pozdrawiam serdecznie i pozytywnie zakręconej środy życzę
Grubaska.Aneta
25 lutego 2015, 12:35Niech więc postanowienie postne dobrnie do samego końca. Kurcze ze ja nigdy nie przechodziłam etapu niejadka. Człowiek zawsze taki lakomy jak prosiak na to jadło :/