Witajcie,
Wczorajszy dzień minął mi na pestkowaniu wiśni.... niestety nie posiadam drylownicy, więc pomagałam sobie zwykłym biurowym spinaczem... gdyby nie ten patent to nie wiem jak długo by mi się zeszło...
Nastawiłam sobie wiśnióweczkę - mam nadzieję że wyjdzie przepyszna - bo to mój pierwszy raz w tej dziedzinie.... Zrobiłam też roladę wiśniową, której nie zostało już chyba nic - ale ja skubnełam tylko 2 kawałki.... maleńkie....
A teraz ulewa - troche grzmi I się błyska.. Uwielbiam burze........... zawsze wtedy mam powera do działania,.... tak miałam od małego.... wszyscy się bali I siedzieli w domu a ja zawsze przyklejona do okna obserwowałam bijące pioruny...... wspaniałe I niebezpieczne
Dziś byliśmy na szczepieniu z najmłodszym... zawsze mam stresa jak jedziemy do naszego ośrodka na szczepienie.... boję się aby mały dobrze zniósł szczepienie I żeby wszystko było ok.. no I nasza pani doctor pediatra też pozostawia wiele do życzenia... bada tak że nigdy nie mam pewności czy dobrze go obsłuchała I czy wszystko z nim ok.
Resztę wątku rozwinę kiedy indziej, teraz muszę zmykać, papa