Witajcie,
Dziś żar z nieba się leje, jeszcze poranek a w domu gorąc.... Po porannej dawce kawy inki znalazłam chwilę by usiąść I uzupełnić swój pamiętnik Męża ze starszym synem wysłałam do sklepu, młodszy usnął więc jest nadzieja że uda mi się coś napisać
Dziś kolejny dzień zmagań o zgrabną sylwetkę... jedzeniowo jest ok, bo przy takim gorącu to nawet jeść się nie chce tylko pić, więc staram się uzupełniać wodę w moim organizmie... zaraz zrobię sobie dzban wody z listkami mięty poziomkowej - pyha na taka spiekotę... Potem planuję wytachać na dwór dywan z salonu I go uprać... mam nadzieję się przy okazji z deka opalić... a po południu jedziemy w odwiedziny do znajomych, będą pogaduchy lekkie jedzonko I miło spędzony czas...
Fajnie czasami się odstresować, pogadać z ludźmi nie koniecznie o pieluchach I wyrwać się choc na chwilę z domowego kieratu
Jeśli chodzi o moją terapię to staram się codziennie łaskawie patrzeć na siebie... oprócz zgrabnych nożyn stwierdziłam, że podobają mi się jeszcze moje oczy.... tak więc po malutku idę do przodu...
Aha I muszę się pochwalić że jestem konsekwentna w stosunku do mojego Pierworodnego, śpi ładnie w swoim pokoju, co prawda rozkopuje się niemilosiernie, ale w końcu lato jest I gorąco.... Czasami jeszcze budzi się w srodku nocy, wtedy idę do niego przytulam a kiedy uśnie wracam do swojej sypialni... Jestem z siebie dumna, że udało mi się wreszcie zrealizować to zamierzenie
Poza tym brakuje mi czasu na ćwiczenia takie konkretne na tyłek I brzuch, ale na swoje usprawiedliwienie mam to że przez cały dzień jestem w ruchu, chodzę na spacery z chłopakami moimi I jak to na mamę dwóch chłopaków przystało prowadzę dość aktywny tryb życia... tak więc nie leżę
Postanowienie mam takie, że od dziś biorę się za ćw codziennie, bo do chrzcin został tylko tydzień... a ja chcę się dobrze prezentować, dobrze czuć I budzić zachwyt w oczach mojego męża ( a może nie tylko ).... Tak naprawdę do walki o zgrabny tyłek zmotywował mnie mąż zupełnie niechcący... Otóż jakiś czas temu był u nas na wsi organizowany dzień dziecka... mąż poszedł z synkiem.... bawili się super.... lecz po powrocie mój mężuś stwierdził że nie było tam ani jednej sexsownej mamuśki.. ???? Na moje pytanie co to znaczy stwierdził że wszystkie mamusie były zaniedbane, z nadwagą I tak jakby zapomniały że będąc mamusiami są jeszcze kobietami... Od tamtego czasu myśl ta nie dawała mi spokoju, aż stwierdziłam że ja nie chcę by ktoś tak o mnie pomyślał, nie ważne czy to mój mąż czy ktoś zupełnie obcy... Tak więc od tamtego czasu walczę DLA SIEBIE o zgrabny tyłek, dobre samopoczucie, bo tak naprawdę jestem kobieta, która czasami jest troche próżna, chce się podobać I dać przykład że można być zadbaną mama dwójki dzieci......
Dlatego troche mnie zdiwiła postawa pewnej znajomej, która ponad rok temu urodziła synka I do tej pory boryka się z nadprogramowymi kg... nie czuje się z nimi dobrze, ale nie robi nic żeby to zmienić... mówi że nie potrafi zrezygnować ze slodyczy, że ma słabą wolę, itd... ale ja myślę że tak naprawdę to ma mega lenia, bo jak się chce to wszystko się da zrobić.... mogą się zdarzyć upadki, ale trzeba przede wszystkim podjąć walkę o siebie o swoje dobre samopoczucie... Bo nawet jeśli nie chcemy zadbac o siebie ze względów estetycznych to powinniśmy zrobić to ze wzgledu na swoje zdrowie... Ale najwidoczniej jeszcze do tego nie dojrzała.... może kiedyś zrozumie I weźmie się w garść? Trzymam za nią kciuki by ogarneła się dość szybko I zamiast 20kg za 2 lata miała do zrzucenia 10 kg teraz
No to chyba tyle przemyśleń na dziś.....
Pozdrawiam Wszystkich bardzo serdecznie I życzę wytrwałości w walce o Nasze zdrowie, fajny wygląd I dobre samopoczucie....
Buziaki