Wracam po ponad miesiącu przerwy od Vitalii. Aktualna waga 69,4kg i znów zastój. Ale od początku!
Jak pamiętacie przeprowadzaliśmy się i remontowaliśmy, szło nam to jak umarłemu krew z nosa :/ Dużo roboty, mało czasu, często spięcia już pod koniec, bo K. chciał szybko i robił głupie błędy , a ja wściekła potem poprawiałam jakieś g... z małym pędzelkiem, starając się zatuszować jego błędy. Od 30ego jesteśmy na swoim, jeśli można tak rzec. Byłoby wcześniej, ale jeszcze Mała zaczęła nam troszkę chorować i co chwilę to odwlekaliśmy. Jak będzie? Zobaczymy, ciężko mi powiedzieć po tygodniu to na pewno.
Skończyłam praktyki, czyli teoretycznie rok zaliczony, ale indeks gdzieś tam z innymi się porusza i wciąż go nie zdałam do dziekanatu, a wolałabym mieć to za sobą :/ Ogólnie przez te 3tygodnie waga praktycznie jak zaklęta oscylowała miedzy 69-70kg, nie ważne ze jadłam mniej i ćwiczyłam - nie spadała, jadłam normalnie, bądź więcej, bez ruchu, nie przekraczała 70. Potem nagle ruszyło w ostatnim tygodniu i pięknie spadło do 67,9kg.
Po drodze mieliśmy jeszcze tydzień nad morzem, ostatecznie wylądowaliśmy w Grzybowie - jak na wypoczynek z dzieckiem w sam raz, w sam raz nastawione na rodziny z maluchami, maleńkie, nieprzeludnione, a jak ktoś chce więcej to obok Dźwirzyno lub Kołobrzeg :) Jechałam na wakacje z wagą najniższą od ciąży i porodu i dupa... Kilogram jednak w tydzień przybył, chociaż musze przyznać, ze nie było tak źle jak się spodziewałam, nie jadłam aż tak dużo słodyczy (dwa razy poszliśmy na lody i dwa razy na gofry), obiady zazwyczaj typowo domowe - bo w Grzybowie królowały jadłodajnie. Najgorsze było to, że zaczęłam jeść po 18 i to mnie zgubiło, wróciłam z wakacji z kilogramem więcej i ciężko było mi wrócić do formy, co zaowocowało aktualną wagą. Może to nie daleko od paska, ale kurcze boli, że już było to 67 a tu znów 69 :( Zarzuciłam też przez wakacje branie Linei i musze Wam powiedzieć, ze wracam do niej! Zdecydowanie mi pomaga. Miałam problem żeby rozebrać się na plaży (miałam ze sobą strój dwuczęściowy), ale jak zobaczyłam nie jedno ciałko większe, lub w gorszym stanie, to po dniu mi przeszło i sama już chodziłam normalnie w stroju, bałam się bardzo opalania moich rozstępów, ale nawet dobrze im to zrobiło, bo już się tak kolorystycznie nie odznaczają od skóry :)
Od 1 sierpnia wróciłam do ruszania się i zdrowszego jedzenia, bo fajnie by było zobaczyć na koniec września 65kg... A wiem, ze będzie ciężko, bo jeszcze czeka mnie półtorej tygodnia z moimi rodzicami i Małą w Kołobrzegu, ale wiedzą przynajmniej, że zależy mi na wróceniu do formy i straceniu brzuszka i mam nadzieje, że będą mnie wspierać :) Obiecuje, ze do końca tego tygodnia nadrobię Wasze wpisy, dowiem się, co się mniej więcej u Was działo jak mnie nie było. Mam nadzieje, że jeszcze ktoś o mnie tutaj pamięta!
A więc wracam z powrotem do gry!!
Foty kilku posiłków, wagi (żeby nie było, że zmyślam ;p) i moje z plaży nie wystraszyc się - jest źle :P
Ogólnie aktywność jest i dziś również była: 5km w niecałe 40 minut, spalone 400kcal... ale co z tego jak ciężko mi zapanować nad tym jedzeniem po 18 heh... znów zjadłam z K. tylko niepotrzebnie ;/
MusingButterfly
7 sierpnia 2013, 13:39Oby Wam było jak najlepiej w tym nowym mieszkanku ;) Napewno zobaczysz upragnione 65 !:0
Madeleine90
6 sierpnia 2013, 21:39też mam ciągle problem z ubraniem stroju dwuczęściowego, tzn.: nie wstydzę się jedynie kiedy jestem zagranicą i wiem, że nikogo znajomego nie spotkam:)
ladyofdarknesss
6 sierpnia 2013, 11:14Witamy witamy :) Niejedzenie po 18tej to mit , no chyba , że kladziesz sie spac o 20 w co wątpie. ;) Pozdrawiam
laauraa
6 sierpnia 2013, 07:22oby Wam się dobrze mieszkało! a w wakacje każdy odpuszcza z jedzeniem, od tego są! :D co do jedzenia po 18 to nie ma to wpływu na chudnięcie! Chyba, że chodzisz o 20:00 spać :)
Siranel
5 sierpnia 2013, 22:37oczywiście że Cię pamiętamy, a pani za Tobą zdecydowanie bardziej potrzebuje pomocy więc nie ma co rozpaczać, za niedługo będziesz jak z rozkładówki tylko trzeba czasu i pracy :)