jestem ledwo żywa, po kolejnej źle przespanej nocy i nadal nie znam przyczyny marudzenia Tosika, wiec co to za sen jak Ci caly czas taki maluch obok jęczy i brzęczy, zasnęła dopiero koło 6 jak Luby wrócił do domu, pobudka o 8, dostała zabawki i jeszcze do 9.30 udało mi się podrzemać, ale co to taki przerywany sen, ani odpocząć, ani się zregenerować ech...
Jestem po pracy, pare frytek zjadłam, ale no cóż muszę przyznać przed samą, ze Łakomczuch za mnie i to straszny, potrafię zjeść czasem więcej niż mój facet, aż wstyd Ale obiad przyjmijmy, że miałam bo rano zapakowałam sie schaboszczaka w lunchbox'ika i wzięłam do tego grecką, a po drodze na szybko w managerce activie, ciężko w takiej pracy jeść regularnie gdy masz tylko jedną przerwe na posiłek ;/ Dodatkowym minusem i zarazem plusem stały się buty. A dokładniej buty BHP, może niektóry juz miały z nimi do czynienia, ale w skrócie, cieżkie, mało urokliwe, toporne i nad wyraz bezpieczne buty. W KFC (aka Śmierdzielnia) zawsze jest dużo oleju na podłodze, wody i sosów, na kasach czasem podeptane fryty łatwo o wypadek, a teraz żadne tego typu przeszkody nam nie groźnie! Ale po 8 godzinach w tych butach moje nogi są zmęczone i nawet 20minutowy powrót do domu szybkim marszem sprawia mi trudność, ale zawsze to jakaś forma ruchu. Jak wróciłam to normalnie gdzie przysiadłam tam oczy mi się same zamykały, ale Mała się obudziła półgodziny od zaśnięcia no i postanowiła nie spać do 22.30, jeszcze troszkę brzuszków od Ewki i prysznic z myciem głowy, a teraz coś dla siebie, czyli chociaż posmaruje się jakimś kremem, wrócę do pielęgnacji moich rozstępów bo je zaniedbałam i muszę się znów za nie zabrać :)
A! No i pierwszy dzień bez słodyczy zaliczony :)
10 dni bez słodyczy:
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10
klaudiaankakk
23 stycznia 2013, 18:00mój 2 dzień bez słodyczy - zaliczony! współczuję ale takie uroki bycia mamą ... czasem. też potrafię zjeść więcej niż mój facet i to ... prawie zawsze.
enya77
23 stycznia 2013, 13:10Z tego co zrozumiałam pracujesz w fast foodzie. Też na studiach tam pracowałam i powiem ci, że niestety dużo tam przytyłam. Niestety jedzenie należy uznać za smaczne, ale kalorii to mu nie brak. Także podziwiam cię, że podjęłaś trud odchudzania będąc w paszczy lwa :)) Odnośnie poprzedniego wpisu: jestem tu krótko, ale niebotycznie zdziwiły mnie niektóre komentarze, czy wypowiedzi na forum. Masz rację co do "jakości" niektórych osób tu występujących. Jestem przerażona. Szczęśliwie są jeszcze ludzie normalni i uprzejmi, niezależnie od tego czy podzielają czyjeś zdanie czy nie. I życzę nam byśmy tylko takich i tu i w życiu spotykały.
MagaGo
23 stycznia 2013, 12:02Moja malutka tez sie dzis zbudzila w nocy, ah jeszcze 18 lat i sie wyprowadzi na uniwerek:-) Trzeba wytrzymac:-)
jeszczeimpokaze
23 stycznia 2013, 11:29znam ten ból jednej przerwy :/ ciężko wtedy o regularność
monka252
23 stycznia 2013, 10:51A no słyszałam, że te buty strasznie niewygodne. Hmm no ja z tą nieregularnością też mam problem w pracy w wakacje...no cóż, jakoś musimy się uporać! I chuść!
Siranel
23 stycznia 2013, 06:58jak ja u nich pracowałam to były jeszcze obowiązkowe dla dziewczyn baletki, po tych 8-10 godzinach stopy wyglądały jakby ktoś je walnął od spodu czymś twardym bo to po kafelkach trzeba chodzić prawie jak na boso, a i poparzona stopa czy skręcona kostka często się zdarzała, zawsze coś do buta wpadło a potem tak nogi waliły! no masakra, ciesz się że teraz chociaż bezpiecznie jest, Tosiek nie chciałaby mamy z bolącą nogą bo mama ma się Tosikiem zajmować a nie nogą :P a dietę tam utrzymasz, na początku jest ciężko ale dasz radę :)