Taka moja krótka historia ;)
Helloł, moja historia też była dość zawiła. Trenuje judo przy jednym w miarę normalnym upadku przy wstawaniu kolano się zablokowało wyprost był do około 50 stopni. Zszedłem z maty i kolano jakimiś dziwnymi ruchami udało mi się nastawić samodzielnie (prawdopodobnie łąkotka się rozerwała i jej część zaczepiała się o inne tkanki czy coś). Myślałem że to nic ale był to dość duży ból jak wskoczyło wszystko na miejsce było całkiem okej dopóki to się drugi raz nie stało. Udałem się do rodzinnego dostałem przekaz na rtg-nic nie pokazało następne do ortopedy który dal na MRI- nic nie wykazało, ortopedia uznał ze jestem zdrowy i wysłał mnie na zabiegi typu laser, magneto itd. Wtedy nic to nie dało udałem się do 4 lekarzy ortopedów u każdego z nich test apleya był dodatni, dostałem przekaz na artroskopie- lekarz wykonał ją powiedział że łąktoka jest uszkodzona i to jest natura kolana mojego- przeciął mi fałd maziowy podrzepkowy.
Po paru punkcjach kolana i wydaniu 500 zł na zastrzyki z kwasem hialuronowym myślałem ze się to skończy kilka tygodni później znowu to samo zablokowanie kolana, pogotowie przyjechało, zostałem wzięty na ostry dyżur i tak próbowali je wyprostować nadawali mnóstwo leków przeciwbólowych i leki przeciwkrzepliwe oczywiściście jako zastrzyki w brzuch aż w końcu znieczulili całe kolano, wyprostowali do 30 stopni dostałem wypis i przekaz na artroskopie. Zabieg wykonywał ten sam lekarz co poprzednio. Łąkotka została zszyta 2 szwami, operacja bez komplikacji, minęły właśnie 4 tygodnie orteza 0 stopni zgięcia + bez jakichkolwiek ruchów 4-6 tygodni, całkowity powrót do zdrowia 5-6 miesięcy. Dodam jeszcze że całość trwała od maja do stycznia i nadal się ciągnie.
ogjustyna
8 lutego 2014, 16:43kontuzja kolana jest okropna, współczuję i życzę powrotu do sprawności
klussseczka
6 lutego 2014, 18:16lekarze... aż strach pójść do nich po coś. Moja znajoma miała uszkodzoną łękotkę i do dzisiaj ma z kolanem problemy, od czasu doc czasu jej nawala. Masakra. Ale kurczę, judo - nieźle. Moge popatrzeć ale nie ćwiczyć - wolę standardową siatkówkę :D powodzenia i szybkiego powrotu do zdrowia.!
karoleek
6 lutego 2014, 17:19dzięki za taki dopingujący komentarz ;) trzymam kciuki za realizacje Twojego celu ;) powodzenia ;)
Greenie.W
6 lutego 2014, 16:12Ja akurat z wyczynowymi sportami nie mialam nigdy do czynienia, ale i bez tego mialam okazje spotkac sie ze wspanialym zapaleniem nerwu kulszowego :) Domyslam sie, ze wiele wycierpiales, ale najwazniejsze, ze masz juz to za soba :) Zycze zdrowia i powodzenia w odchudzaniu ^_^
Nastel
6 lutego 2014, 15:48Trenując tego typu sporty jest duże ryzyko doznania właśnie takich obrażeń.. Sama nic nie mam z tym do czynienia- jeszcze.. zamierzam zapisac się na kurs kung-fu.. Może kiedyś... Ale wracając do Ciebie- współczuję Ci, na pewno łatwo nie było..:( No nic, pozostaje mi już tylko życzyć Ci powodzenia :))
lentynka
6 lutego 2014, 15:32współczuję. Może nie miałam problemu z kolanem, ale z kością piszczelowa u lewej nogi i 2 lata dochodziłam do siebie, przez to musiałam zrezygnować z klubu w którym grałam, który był dla mnie wszystkim, uwielbiałam grać, no ale pogodziłam się z tym. Ważne, że juuż jest wszystko dobrze! Także życzę Ci szybkiego powrotu do zdrowia! :)
Monyyka
6 lutego 2014, 13:47biedna :/ powodzenia :)
motyyl
6 lutego 2014, 13:13hey dzięki za zaproszenie! :) 3mam kciuki za Twoje odchudzanie powodzenia :)