Wlasnie konczy sie drugi tydzien, jak trwa moja "libacja". Jestem strasznie slaba, przeraza mnie to, ze chec jedzenia jest silniejsza niz czec bycia zdrowa i szczupla. Strasznie boje sie sobotniego wazenia. To ze przytylam to jest fakt, te trzy kilogramy na ktora tak ciezko pracowalam napewno nadrobilam i musze sie z tym liczyc, ale nie chce zobaczyc na wadze ponad 64 kg.. Jest mi ciezko, pogubilam sie juz w tym wszystkim. W niedziele pisalam, ze daje sobie czas do poczatku maja, ale zmienilam zdanie. Potrzebuje pomocy tu i teraz, dlatego zwrocilam sie do specjalisty, pierwsza wizyta w najblizszy poniedzialek. Przez poltora roku nie bylam sama w stanie sobie pomoc dlatego decyduje sie pomoc specjalisty i niestety, zwiazane z tym wydanie pieniedzy..
Ostatni wpis byl w niedziele a dzis jest sroda. I co? Po 10 dniowej przerwie w bieganiu wzielam sie i w poniedzialek poszlam biegac, na szczescie nie wypadlam mocno z rytmu i udalo mi sie pobiec wg planu. I to wszystko byloby z rzeczy pozytywnych, bo jezeli chodzi o konsumpcje slodyczy, to nic sie nie zmienilo :
Poniedzialek - 3 kawalki ciasta
Wtorek - 3 Kinder Bueno
Sroda - tabliczka czekolady
I to ma byc jedzenie osoby na diecie? osoby majacej nadwage i chcacej schudnac 14 kg? Czemu ja to sobie robie? Bo znowu mam stresujace sprawy? To nie mozna sobie inaczej poradzic ze stresem tylko rzucac sie na cukier? Co ja robie do licha??
Tak bardzo chce poczuc sie lekko , nie chce byc juz ospala, ociezala, to jest straszne..
Jezeli czytasz ten wpis to zostaw prosze komentarz, napisz cos, zebym sie zawstydzila, zebym zaczela inaczej myslec, zebym zadbala w koncu o siebie.
100 dni zostalo do lata. To nie jest duzo. Chcialabym te 100 dni poswiecic na maksa sobie i swojemu zdrowiu. Chce poczuc sie piekna.
A poki co jestem 64 kg , o wzroscie 155cm sloniem.
155 cm - 64 kg !! Moja zyciowa porazka.
swandive
12 marca 2014, 20:17nie ma tak źle, ja ważę 68 przy 159 cm ;) Pokochaj siebie a będzie Ci łatwiej zrzucić kg ;) Nie traktuj odchudzania jako czegoś strasznego a będzie dobrze!
Patisonek_89
12 marca 2014, 20:17Chyba większość z nas (jak nie wszyscy) mieli to samo co Ty... Mnie najbardziej zmotywowały pieniądze wydane na dietę (za to mogłabym coś kupić dziecku). A poza tym odchudzanie zaczyna się w głowie, więc uświadom sobie, że od użalania się nad sobą nic nie zdziałasz! Zamiast siedzieć i płakać ile to zjadłaś, wstań, poskacz, cokolwiek poćwicz! Na pewno będzie to lepsze niż myśleć o kolejnym batonie! Niestety, nikt za Ciebie nie schudnie, więc spinaj dupe i bierz się do roboty! I pamietaj - możesz więcej niż Ci się wydaje! Jeśli chcesz, to potrafisz!
beatrycja83
12 marca 2014, 20:09Ja myślę że coś o tym wiem pracuję w dużym zakładzie pracy gdzie praktycznie raz w tygodniu (jak nie częściej ktoś ma urodziny i przynosi ciacho, do tego są serwowane posiłki przez Panią do gotowania. . Ja ważę 76 kilo przy wzroscie 171 cm chciałabym ważyć 58 kilo , nie jesteś wcale słoniem i ja też trzymam kciuki
agulina30
12 marca 2014, 20:00niestety, znam to co opisałaś z autopsji. musisz sama znaleźć w sobie siłę i pokonać pokusy. wiem, że to strasznie trudne - ja tak zajadałam 2 lata. najpierw od rana dieta, do ok. 19.00 wieczorem, potem napad na lodówkę. ale da się to przezwyciężyć. i warto! gubione kilogramy i podziw otoczenia motywuje! trzymam za Ciebie kciuki!!!