To był super dzień. Zaczął się od
grahamki z dżemem brzoskwiniowym i mandarynką. Czułam, że mam jeszcze pełny żołądek, a już przyszła pora na drugie śniadanie;
kanapka z
szynką i
kiwi - fajny zestaw. W porze lunchu zupełnie nie miałam ochoty na jedzenie, ale cóż - dałam radę, chociaż ciężko szło
(kanapka z twarogiem i
sałatą). Późnym popołudniem wizyta u stomatologa - po drodze minęłam ulubiony sklep z belgijskimi czekoladkami; popatrzyłam na wystawę i nic. Niestety trochę mi się spóźniła obiadokolacja, stąd małe uczucie głodu (szkoda). Nie dostałam w Tesco kurczaka po prowansalsku, kupiłam
warzywa na patelnię bez ziemniaków. Pół porcji 225 g =147 kcal (wszystko wypisują na torebce - ciekawe czy się zgadza?). Dodałam pokrojoną w paski
pierś kurczaka 5g - było pewnie w sumie trochę ponad 200 kcal. W jadłospisie jest do tego sok pomarańczowy - nie lubię, wymieniam
. Mam dietę dla zapracowanych stąd zapewne lekka monotonia w formie serwowanych potraw. Chyba spróbuję konsultacji z internetową Panią Dietetyczką, bo wogóle nie widzę moich ulubionych potraw z jaj. Taaa... No i przyznaję się do przestępstwa. Podczas zakupów wypiłam małą colę zero.
miziunia
9 lipca 2011, 22:54Życzę powodzenia z dietką:)