Cześć. Jak dobrze, że już weekend :) Całe szczęście, po pracy, starczyło mi jeszcze trochę energii na trening. A miałam dzisiaj co spalać, ponieważ na obiad pozwoliłam sobie zjeść kilka kawałków pizzy hawajskiej :< Dziś mój młodszy brat towarzyszył mi podczas ćwiczeń. Będę z niego dumna jeśli w końcu weźmie się za siebie. Wieczorem noc filmowa, bez podjadania (mam nadzieję).
Trening:
*rozgrzewka Mel B
*brzuch Mel B
*nogi Mel B
*pupa Mel B
*boczki Tiffany
*rozciąganie Mel B
angelisia69
22 marca 2015, 04:35oj jak ja dawno pizzy nie jadlam,chyba z 5lat juz :P Mam nadzieje ze maraton filmowy obyl sie bez grzeszkow ;-) najlepiej ogladac jakies horrory,bo wtedy sie odechciewa jesc widzac krew itd :P
Petronuszka
22 marca 2015, 20:32Tyle lat? Szacunek dla Ciebie :)
carameltea
21 marca 2015, 18:46Trening zaliczony wiec jest dobrze :) Mam nadzieje, że tego potem nie zmarnujesz podjadajac podczas filmu :)
Petronuszka
21 marca 2015, 19:30Postaram się :)