Waga na dziś: 92,5
-1kg w tydzień
Jestem trochę w szoku. Jestem dzień przed okresem a i tak widzę spadek. Jakieś to podejrzane dla mnie, bo jak dotąd jeszcze tak nie było. Nie wiem skąd te skoki, ale różnice z dnia na dzień są dość spore. Powinnam się cieszyć ale coś w głowie mówi mi że to chyba nie jest do końca normalne. Cała ja - tak źle, tak niedobrze. W każdym razie jest jak jest i zobaczymy co będzie dalej. Jak chudłam 1kg tygodniowo na początku diety w tamtym roku, to jakoś aż tak się tym nie przejmowałam, ale wtedy nie dochodził mi żaden overthinking związany z tym czy właśnie nie rozwalam sobie metabolizmu przez nieodpowiednią ilość kalorii przy wysiłku fizycznym bo go po prostu nie było.
Mąż u lekarza, ja siedzę i dumam. Zaraz muszę się wziąć za gotowanie, bo zgaduje że później jakoś bardziej mi się nie będzie chciało. Rest day dobrze mi zrobił, wyleżałam się w wannie po tym jak Młoda zasnęła, pooglądałam serial. Bez presji, było mi to potrzebne, zwłaszcza że emocjonalnie mam ostatnio ciężkie dni.
Dziś pogoda mętna. Bardzo brakuje mi słońca. Rodzina wysyła zdjęcia z Polski, 15 stopni, słoneczko. Wiosna się zaczyna. Mama powtarza że Holandia w opinii publicznej to taka szara i ponura jest. No a ja sama nie wiem, ale chyba trochę tak jest. Wiem jednak, że w lecie jest tu pięknie i chęci do życia są wtedy ogromne.
Wczoraj miałam dość poważną rozmowę z mężem. Mówiłam mu o tym jak rozpaczliwie chcę schudnąć, jak bardzo potrzebuje czuć że nie jestem w tym całym odchudzaniu sama, dlatego tak często zaglądam do waszych pamiętników i patrzę jak sobie radzicie. Dobrze jest wiedzieć, że każda z nas ma lepsze i gorsze dni i że to jest normalne.
Cały czas mówię sobie że to proces, że to trwa.. Ale im bliżej jestem tego 89, tym bardziej niecierpliwa się staję. Nie wiem co mi się uruchomiło w głowie ale irytuje mnie to. Tylko spokój może mnie uratować.
Podsumowanie dnia (wymęczone)
Rowerek 17.5km, 53min, 400kcal
Dziś na moim liczniku wybiło też łącznie 402 przejechane łącznie km w 34 dni (włączając w to także dni kiedy nie jeździłam) :)
mineralna1969
29 lutego 2024, 13:10A i jeszcze gratulacje spadkowo-wagowe!!😁
Perverse
29 lutego 2024, 13:26Dziękuję ❤️
mineralna1969
29 lutego 2024, 13:04Bardzo pomocna jest druga osoba która wspiera w odchudzaniu i dobrze by było żeby twój mąż to zrozumiał 🥰. Ja też się denerwuję bo czekam i czekam na 7-ke , trochę to stresujące ale w końcu zobaczymy cyferkę która będzie nas cieszyć, UDA SIĘ!!!! Pozdrawiam 🥰
Perverse
29 lutego 2024, 13:26Myślę że mąż to rozumiał lepiej gdy oboje byliśmy na redukcji, teraz gdy on już nie musi - stara się mnie wspierać, ale to nie jest to samo gdy słyszę jak po kryjomu mniej lub bardziej zjada całą czekoladę, a gdy ja mu się zalilam że mam ochotę na słodkie kazał mi pić wodę 🤣 Totalnie masz rację. UDA SIE. Trzeba w to mocno wierzyć! Od niedawna ja też w to wierzę. 🥹 Ściskam!