Dziś na wadze prawie tyle ile sobie wymarzyłam, bo całe 95,5 🌹
Mogło być lepiej, ale mogło być też gorzej. Generalnie wypatruję już 8 z przodu z utęsknieniem, bo tak dawno jej nie widziałam!
Dzień zaczął się całkiem miło. Pobudka od Młodej po 6, myślałam że oczu nie otworzę mimo tych wszystkich tulasków i całusów. Ciężko było, ale wstałam ciągnąc męża za sobą, żeby męczyło się dwoje a nie jedno. A co!
Po luźnym i powolnym poranku zebraliśmy się do miasta w celu załatwiania spraw a konkretniej wymiany szkieł w okularach Młodej bo jak się okazało wystarczyło pare miesięcy aby je pokonała i totalnie porysowała. Jakoś mnie to nie dziwi, obstawiałam że będzie to wcześniej.
Później szybkie gotowanko, a raczej próby gotowania (mąż zrobił lunch na dziś a ja kolację i drugie śniadanie na jutro) no i zostałyśmy znów same. Drugie zmiany Męża - nie tęskniłam.
Na szczęście jutro piątek a ja powoli coś tam już sobie zaczełam dłubać przy jedzeniu na jutro, więc może uda się i coś zgotować i pojechać na zakupy. Jak nie zdążę zrobić obiadu to najwyżej kupimy jakiegoś gotowca który mieści się w kaloryczności. Brzuch jakiś taki pełny i nadęty. Woda idzie opornie. Ostatnio mam jakieś gorsze dni.
Dziś oczywiście przyszła kolejna, niezbyt optymistyczna wiadomość w sprawie domu. Kolejne problemy, bo nie mamy jakiegoś tam kwitu a załatwienie go to wcale nie jest taka prosta sprawa patrząc na to że walczymy z dwoma krajami i formalnościami z obu stron.
Pozostaje mi po prostu wierzyć że to nie jest wielka próba i że nie dostaniemy kolejny raz po dupie tylko że wszystko się uda.
Duolingo i książki katuję dalej. Mam wrażenie że coś tam zaczęłam kumać, parę nowych słów poznałam, choć muszę przyznać że nie wszystko wchodzi tak łatwo do głowy jakbym chciała. Zaczęłam sobie ostro konkurować z jednym gościem o pozycje (mam szansę wyjść do złotej ligi!) i to totalnie mnie pochłania.
W głowie pełno zmartwień i smutków. Najgorsze jest to że ani nie wiem jak się od tego uwolnić ani zbytnio nie mam z kim pogadać, bo nie mam raczej nikogo kto chciałby zrozumieć albo wysłuchać, a mąż to wiadomo.. Drugie zmiany więc więcej go nie ma niż jest i czasu na rozmowę także brak.
Trzymajcie proszę mocno kciuki. Naprawdę potrzebuję teraz dobrej energii i cudu żeby wygrać te wszystkie bitwy które się toczą. O siebie, o dom, o szczęście.
Cel na przyszły tydzień: 94,5!
8semeczko, idę po Ciebie!
Laura2014
14 lipca 2023, 08:46Mogę Z Tobą pogadać i oderwać się od własnych problemów.
mixamaxa
13 lipca 2023, 21:45Przesyłam dużo dobrej energii...