W czwartek waga pokazała 98,4! Nie mogę w to uwierzyć, jakiego mam farta czasem. Okres tego dnia jeszcze się nie skończył, ale to już ewidentnie była końcówka więc wynik był o wiele lepszy niż mógłby być gdyby to był dopiero początek.
Oznacza to oficjalnie, pierwsze -10kg na diecie z Vitalią. :)
Nie powiem, była radość. I duma. I lekkie niedowierzanie. Cały czas przyczepiam się do samej siebie o to jak wyglądam, teraz to mi dosłownie wszystko przeszkadza.
Ale wzięłam sobie do serca myśl że czasu pozostało mi niewiele, no i wytargałam męża wczoraj na zakupy. Primark trochę mnie rozczarował, nie znalazłam nic konkretnego. Jedna sukienka która z pozoru wydawała mi się nie w moim stylu (czarno biała we wzór ala zebra?) okazała się być strzałem w 10. Na szczęście mój 7 zmysł do ubrań zadziałał i pomyślałam sobie że mogę w niej dobrze wyglądać, więc wzięłam ją do przymierzalni. No i już z nią wyszłam. Rozmiar M. Złapałam też legginsy, bo wiadomo, w czymś trzeba szurać. Oczywiście poleciałam jeszcze na dziecięcy i dorwałam uroczą sukienusie i sweterek. Przy kasie uzgodniliśmy z mężem że bierzemy jeszcze poduszkę podróżną żeby nam się lepiej spało, dość tego zwisającego łba i bólu. Może to trochę pomoże.
Oczywiście wyruszyliśmy na te zakupy bardzo późno, więc po primarku w c&a zostało mi bardzo mało czasu. Coś koło 1h chyba. Generalnie nalatałam się za Młodą, wybrałam jej kapelusz i poleciałam na damski jak zobaczyłam że mąż wrócił z zakupami. Oczywiście taktycznie zostawiłam go w tej byczodużej kolejce i z Młodą poszłam dalej, żeby czasu nie tracić. W każdym razie wrócił, zajął się Młodą, a ja poleciałam szabrować. Wziełam mnóstwo rzeczy i poleciałam mierzyć. Były lepsze i gorsze rzeczy ale generalnie bez szału, nic mnie jakoś szczególnie nie porwało (głównie siedziałamw dziale CLOCKHOUSE, bo sklep był tak duży że na resztę nawet nie zdążyłam popatrzeć) ale dwie rzeczy i tak kupiłam. Jedną sukienkę na ramiączka która mega mi się podobała bo jest z materiału który wygląda jak len (pasuje do outfitu męża który mu wybrałam jakiś czas temu jak byliśmy na zakupach, no i sukienusi córy!) o dziwo też całkiem dobrze się w niej prezentuje, no i niebieski kombinezon spodenkowy na krótki rękaw w jakieś kwiatuszki. No i znowu, totalnie nie mój styl - ale mąż mówił że fajnie wyglądam i że mam brać, a ja nie powiem, zachwyciłam się miękkością materiału i tym jak fajnie podekreśla mi sylwetkę. Miało nie być zbyt dziewczęco, ale dałam się ponieść. Wyszłam z mojej czarnej strefy komfortu. Generalnie nie żałuję. Dziś rano jak go przymierzyłam okazał się super. Jednak przez tą bieganinę i brak czasu byłam spocona i umęczona jak dzik. Nigdy więcej takiego pośpiechu. Jak usłyszałam że za 30min zamykają to myślałam że padnę ze stresu, zaczęłam wyobrażać sobie jak zamykają sklep a my nadal jesteśmy w przymierzalni. Dramat.
Wróciliśmy padnięci. Młoda zasnęła w aucie w drodze powrotnej. Też była umęczona, wyganiała się z tatusiem w sklepach że hoho. My spoceni, bez sił do życia. Mąż poszedł spać a ja jeszcze poleciałam po pranie i zrobiłam 3 dania na dzisiaj bo wiedziałam że to będzie kolejny ciężki dzień. Tak też było.
Dziś znów zaraz po pracy popędziliśmy na zakupy. Dziś już miałam plan, więcej czasu, no i szukałam paru konkretnych rzeczy. Znowu obładowana sukienkami popędziłam do przymierzalni. Wyszłam zachwycona. Udało mi się znaleźć parę naprawdę świetnych sukienek, w takim stylu w jakim chciałam. Juz zapowiedziałam mężowi że musimy chodzić w te wakacje dużo na randki, bo takie eleganckie te kiecki mam, że we wszystkie dni będe chodzić ubrana jak w niedzielę 😁 Po szaleństwie ciuchowym ruszyliśmy jeszcze na zakupy spożywcze. Kolejny dzień padamy na twarz, ale dziś jestem wyjątkowo szczęśliwa. Nie tylko znalazłam mnóstwo pięknych kiecek ale.. Wyglądam coraz bardziej jak JA w liceum. Rozmiar L bądź XL jest dobry. Ładnie leży. To naprawdę duży krok, choć nie wiem jaki rozmiar miałam w tym najgorszym czasie, bo nic prócz spodni wtedy nie kupowałam. Jednak w lustrze patrzy na mnie całkiem fajna babeczka, już nie wielka klucha z wielkim bębnem. Oczywiście tylko wtedy gdy zakrywam swoje wielkie nogi i podkreślam talię, ale tu przychodzą cudowne kiecki za kolano! 🤪 Dziś wreszcie zauważyłam zmianę. Albo może tylko mi się tak zdaje, bo wcześniej nie miałam odwagi iść na zakupy.
Drogie Panie, jestem gotowa na wakacje! Wydałam dużo więcej niż zamierzałam, no i ciuchów też kupiłam więcej niż chciałam (miałam nie szaleć) ale mąż jak zawsze nie zawiódł i namówił. Dziś naprawdę poczułam się piękna, mimo że jeszcze ponad 40kg do schudnięcia mi zostało, a włosy były byle jak związane. Naprawdę się tak poczułam. Znowu poczułam się sobą, tą, od której biła pewność siebie. Piękne to było uczucie. A legginsy kupiłam rozmiar za duże. Miłe zaskoczenie, że jednak potrzebuje 42-44 a nie 46-48.
Nawet nie sądziłam, że ciuch może tak dużo zmienić.
Mimo problemów i przeszkód które też się ostatnio pojawiają, czuję się dobrze. Z nadzieją patrzę w przyszłość i z radością czekam na wakacje.
A ten 2l kubek o którym wam mówiłam.. Przesadziłam. Jest OGROMNY. Będę chodzić jak cymbał z baniakiem.
Ale przynajmniej stylowym, bo różowym.
Bycie mamą dziewczynki pomieszało mi w głowie. Mam wrażenie że niedopuszczalny kiedyś różowy stał się jednym z moich ulubionych kolorów. Case na kluczyk do auta też kupiłam sobie różowy.. Ale żeby nie było, nie chamski róż, tylko pudrowy. Jeszcze całkiem nie zwariowałam, chociaż wczoraj byłam o włos od kupienia sobie sukienki w kolorze barbie.
Miły to był dzień. Mam nadzieję że wasz też taki był.
PS. Dziś z mężem mamy rocznicę. Przez to wszystko prawie zapomniałam. Ale... I tak obiecaliśmy sobie świętować w Polsce. Także będzie świetna okazja żeby się odwalić jak choinka na Boże Narodzenie. Uf!
PozytywneWibracje
5 czerwca 2023, 17:14Gratuluję kolejnych spadków! 🥳🥳🥳🥳 Wszystkiego najpiękniejszego dla Was na kolejne wspólne lata ❤️ ja mam baniak 2,2 litra, to sobie wyobraź jak z nim chodzę :D wzbudza zawsze duże zainteresowanie i uśmiechy 🤪 ale dla mnie to najlepsza metoda, bo podobnie jak Ty myliłam się w liczeniu tych szklaneczek, a teraz rano napełniam baniak i wiem że muszę go do wieczora opróżnić 🤭
Perverse
5 czerwca 2023, 19:53Bardzo dziękujemy! Jak go nie zabiję przez ten rok, to wytrzymamy 30 następnych 🤪 Tak właśnie myślałam, że to u Ciebie podpatrzyłam metodę na baniak! :D Już się nie mogę doczekać aż będę z nim śmigać po mojej wsi, gdzie już za wystarczającą wariatkę mnie mają (a wszystko w imię bycia super fit!) :D
PozytywneWibracje
6 czerwca 2023, 17:05Haha, ja mojego już od 23 lat zabijam i zabić nie mogę 😂 ciągle odkładam tą decyzję :D A może właśnie podpatrzą i wezmą przykład 🔥 chociaż sama pochodzę ze wsi, to znam od podszewki niektóre zachowania 🤪😂
monia092084
3 czerwca 2023, 19:08Gratulacje. Nowy rozmiar ubrań to dopiero najlepsze wynagrodzenie naszych starań )😍🥰
Perverse
4 czerwca 2023, 11:45Prawda! ♥️
Laura2014
3 czerwca 2023, 16:09Gratuluję kochana. Ciesz się zakupami. Zasłużyłaś.❤️
Perverse
4 czerwca 2023, 11:46Dziękuję! 🌸