Siema seima o tej porze
Długo mnie nie było, dużo się zdarzyło, dużo miałam stresów... dużo też przytyłam.
Aktualnie mam prawdziwą nadwagę (160 cm wzrostu, dziś rano 66 kg, ale będzie jeszcze więcej jutro z rana)... nie wiem, jak ja mogłam do tego dopuścić... za 10 dni jadę na koncert, a za kilka miesięcy kończę 18 lat... eh, pomocy :/
Ale postawiłam sobie cel: sprawić sobie samej najlepszy możliwy prezent - piękną figurę z wagą blisko dolnej normy, aby móc w dniu osiągnięcia dorosłości paradować w ślicznej sukience i wysokich butach :V bo teraz to najwyżej worek mogę wciągnąć na siebie, tak się w nic swojego nie mieszczę...
Rozpoczynam swoją drogę. Bez porażek i bez cofania się. Tym razem jestem naprawdę przegrana, ale chyba trzeba upaść bardzo nisko, żeby móc odbić się od dna i dotrzeć jeszcze wyżej...
Nie mogę powiedzieć, żebym była w tym momencie jakoś super zmotywowana, ale gorąco wierzę w to, że motywacja przyjdzie z czasem, w wyniku ostrej pracy pod mocnym zdeterminowaniem.
Zaczynam od nowa. Postaram się tu wchodzić często i patrzeć po forum, co u was, ale wpisy dodawać będę zapewne sporadycznie. No cóż, tak chyba już mam.
Powodzenia wszystkim życzę, a najbardziej sobie.