Mój wczorajszy dzień był totalną masakrą.
Miałam wejść na egzamin o 12.30 tak byłam wpisana na rozpiskę ,a weszłam o 18.00 jakoś tak. Siedziałam na korytarzu jakiś milion lat. Miałam ochotę się zabić.
Nie wzięłam ani jedzenia ani picia bo myślałam że to się znacznie szybciej skończy ,ani wyjść bo nie wiesz kiedy wejdziesz ani nic.
Na początku czekania kupiłam suchą bułkę i soczek i czekam dalej koło 15 z desperacji kupiłam frytki ,a później już przysypiając jakiś słodki napój na "pobudkę"-nie spodziewałam się że to będzie tyle trwało.
Jeszcze wieczorem skoczyłam do mojego chłopaka i dostałam podsmażone ziemniaki na kolację ;).
Całość 2200 kcl.-masakra
Dzisiejszy dzień wstawię wieczorem na pewno będzie lepszy.