Od wczoraj mój partner znów ma 2 zmianę, popołudnie w tym tygodniu spędzam z jego synem i swoją córką.
Przerasta mnie ta sytuacja. Nie radzę sobie z jego synkiem, bardzo źle traktuje moją córkę, przezywa, jest zazdrosny gdy jego babcia okazuje jakaś uwagę mojej córce, zabraniał mojej córce bawić się razem z dziećmi. A nawet wczoraj mówił, że go moja córka denerwuje i chce by się ona wyprowadziła. Przy całej rodzinie ze strony mojego partnera powiedział, że "wszystkie dziewczyny są fajne, oprócz nich" wskazując na mnie i moją córkę... Poczułam się jakbym dostała w brzuch...To było w ten weekend.
On ma 5 lat a moja córka 4.
Ona szybko zapomina a ja nie umiem. Narasta we mnie ból i żal, nie mam spokoju w sobie.
Kiedy jestem z nimi sama to mały wie jak się zachowac, nie przezywa, nie wyśmiewa, bawi się fajnie z moją córką, ale tak jest do weekendu, kiedy czas spędzamy też z jego tatą, przy nim mały pokazuje na co go stać. Tak samo jest w obecności jego babci.
Wczoraj usłyszałam od koleżanki, że ja i córka jesteśmy jak intruzi w życiu tego chłopca. I tak się czuję. Mam coraz mniej sił stawać w obronie córki, męczyć się tak co dzień.
Dochodzi do sytuacji kiedy staje w obronie partnera, krzyknę, tłumacze jego synkowi, że tata to nie kolega, że ma słuchać, że nie jest dorosły jak tata. O dziwo, mój partner jeszcze nie skomentował, czy dobrze że się wtrącam czy nie w tej sytuacji.
I kiedy tak znów zostałam w domu tylko z dziećmi to jadłam i wymiotowałam. Znów. Kiedy mój partner ma ranną zmianę i jest z nami popołudnia i wieczory to nie mam tego problemu.
karlsdatter
21 lipca 2020, 19:47Przeczytałam poprzednie wpisy. Zastanów się tak na serio czy bilans zysków i strat tego związku wychodzi na plus. Jeśli tak, to skorzystajcie z pomocy psychologa dziecięcego. Dzieci sobie ewidentnie nie radzą z tą sytuacją.
bruniamrunia
21 lipca 2020, 16:25A nie myśleliście o psychologu dziecięcym? Dzieci nie są złe z natury. Ten mały przeżywa naprawdę zły okres w życiu z którym sam nie potrafi sobie poradzić. Swoim złym zachowaniem właśnie pokazuje że coś jest nie tak. Problem nie leży w tobie czy twojej córce. On się najprawdopobniej czuję zagrożony że ktoś zabierze mu miłość bliskich mu osób (tata, babcia). Nieraz rodzeństwo w strachu przed tym że jego rodzice już go kochać nie będa potrafi mówić źle o swojej rodzonej siostrze. Oddajcie go z powrotem do szpitala, nie chce go, nie kocham itp. Wy jesteście właśnie dla niego trochę jak intruzi. I będzie nim każdy kto tylko zwroci uwagę jego taty. Jak dla mnie powinniście to przepracować z fachowcem bo do porozumienia zawsze można dojść i jeszcze możecie być fajna i zgodna rodzina.
mmMalgorzatka
21 lipca 2020, 14:39A co Ci daje ten związek? Może dla dobra swojego i córki lepiej go skończyć. Te slowa będą tkwić w podświadomości Twojej córki do końca życia.
bruniamrunia
21 lipca 2020, 19:56Dokładnie tak jak pisze abcbcd uciekanie od problemu nie powoduje jego rozwiazania
pavlinka1
21 lipca 2020, 21:59Mój partner jest łagodniejszy dla dzieci, nie stawia granic, ma z tym duży problem, tłumaczy tym że to jeszcze dzieci, a ja go pytam kiedy chce syna nauczyć zasad zachowania itp.? Jak będzie nastolatkiiem to nie będzie już słuchać, to będzie za późno... Żartowałam czasem, że partner boi sie, płaczu dzieci, ich krzyku, gorszego humoru kiedy sprzeciwi się ich zachciankom...
pavlinka1
21 lipca 2020, 22:00Już słyszałam od bliskich mi osób, że dla Córki powinnam to zakończyć, widzą zmianę w zachowaniu mojej córki niestety na gorsze, jest bardziej krzykliwa i nerwowa...
Janzja
21 lipca 2020, 12:33Bulimiowałam kilka lat w czasach szkoły średniej. Morałów Ci prawić nie będę, bo wiadomo jak działa bulimia, aczkolwiek, po prostu: nie rzygaj ;). Tyle i już. Znajdź alternatywy. Jasne; to emocje, kupa roboty by to naprawić itd. Można te emocje ogarniać i swoim tempem zajmować się rzeczami. Ja przestałam wprawdzie wymiotować jak zaczęłam pluć krwią i się wystraszyłam bardziej niż powinnam bo już nerwicowa byłam i tak mi się udało. Potem miałam problem by wytrzymywać pełen żołądek, ale się zawzięłam, bo się przeraźliwie bałam. Rozwiązuj problemy, męcz się jak nie umiesz i szukaj rozwiązań, rozmawiaj z ludźmi. Wkurzaj się, histeryzuj, cokolwiek. Wymiotowanie uzależnia, ale da się to złamać. Choćby zatrzymać samą tą autodestrukcję. Jak sytuacja tak działa i nie masz doraźnych pomysłów na rozwiązanie to zawsze można wyjść z niej. Aczkolwiek rozumiem i uważam, że każdy ma prawo do swoich zachowań. Pozdrowienia :)
Gramatyka
21 lipca 2020, 12:31Współczuje problemu, może warto byłoby zwrócić się o profesjonalną pomoc?