Jutro wracam do Warszawyt, tydzień praktyk w hotelu za mną, a przede mną jeszcze trzy. Rodzice oboje za granicą, mama we Włoszech, tata w Holandii, rodzeństwo zostaje z babcią, martwiuę się o nich... :( Mój kochany Pawełek spędził ze mną weekend, było naprawdę bardzo miło, potrzebowałam tej jego bliskości, z nerwów i nawału na głowie w końcu nie wytrzymałam i rozpłakałam się przy nim, przytulił mnie i pozwolił chwilę się pożalić, kochanie moje :) Nadal mi smutno, ciężkie te dorosłe życie. Jest jeszcze wiele smutków większych lub mniejszych, bliższych lub dalszych, ale nimi staram się jeszcze nie przejmować.
Z dietą raz lepiej, raz gorzej, choć tak bardzo bym chciałą być już systematyczna...
KOCHAM GO poprostu - to mi głównie w sercu gra... I to mi daje siłę... :)