Cześć dziewczyny!
Na vitalię zaglądam od dawana, wreszcie postanowiłam się odezwać Mam nadzieję, że spotkam tu osoby w podobnej sytuacji do mojej, które pomogą mi zawalczyć o siebie
Z pozoru jestem wesołą, pewną siebie dziewczyną, jednak prawda jest zupełnie inna.... w ogóle siebie nie akceptuję, moim największym kompleksem od bardzo dawna był mój wzrost i myślę, że od tego zaczęły się moje problemy Kompleksy wyssane z palca popchnęły mnie w odchudzanie. Pierwszy raz zaczęłam się odchudzać jak miałam 16 lat.... Ważyłam wtedy jakieś 63 kg przy wzroście 177 cm, czyli na prawdę nie było z czego chudnąć. Miesiące mijały, a ja byłam na ciągłej diecie...Głodowałam i się obżerałam, taką metodą w rok przytyłam do 72 kg. Zaczął się dramat, podjęłam kolejną próbę i coś zaczęło mi wychodzić... Jadłam zdrowo, ruszałam się i lekko zrzuciłam 6 kg Czułam się szczęśliwa i wyglądałam świetnie, ćwiczenia zrobiły swoje, a moje ciałko wydawało się szczuplejsze niż przy 63 kg, jednak apetyt rośnie w miarę jedzenia, tak samo było z odchudzaniem... dokręciłam śrubkę, mniej jadłam, jeszcze więcej ćwiczyłam, prawie nie wychodziłam z domu, dało to efekty doszłam do wagi 63 kg. Powiedziałam sobie stop! I chcąc wrócić do normalnego funkcjonowania zaczęłam więcej jeść, przytyłam kilogram zaczęła się panika.... znowu obżeranie i głodowanie... i niestety trwa to do dzisiaj Moja waga strasznie się waha od 66 kg do 72. Wiem, że jedynym wyjściem jest zdrowa zrównoważona dieta i aktywność fizyczna, jednak nie potrafię na niej wytrwać dłużej niż 5- 6 dni.
Moim największym marzeniem jest przestać się obżerać, pochłaniam jedzenie niczym odkurzacz, do bólu brzucha, potem leżę i nie mogę się ruszyć, nie chcę tak żyć! Nie chcę się skupiać tylko na jedzeniu.... pomocy