Gdy wychodziliśmy że szpitala z jednej strony się cieszyłam a z drugiej byłam przerażona.Czy sobie poradzę tyle leków zastrzyki?Leki zaczynaliśmy podawać o 6 a ostatnie o 24 i tak cały dzień co kilka godzin leki .....
I ta świadomość że każdy dzień może być tym ostatnim.
Macius wyglądał jak zdrowe dziecko po nim nic nie było widać.Do tego był taki uśmiechnięty radosny.
Kolejne załamanie przyszło w listopadzie znowu szpital strach niepewność a potem radość gdy organizm zareagował na leki
Świeta Bożego Narodzenia spędziliśmy w szpitalu.Maz był z trójką dzieci w domu ja z Maciusiem na oddziale.
w lutym na USG pojawiła się nadzieja wyniki trochę lepsze.Bylam taka szczęśliwa.Moja radość trwała do kwietnia gdy 12.04.trafilismy na oddział byłam pewna że będzie tak jak zwykle czyli 2-3 tygodnie i wrócimy do domu.Macius swoje pierwsze kroki zrobił na korytarzu szpitalnym.
Na oddziale poznałam wiele wspaniałych ludzi z którymi do tej pory mam kontakt.Lekarze i pielęgniarki też naprawdę okazali nam bardzo dużo serca
Pomimo leków Macius z dnia na dzień gasł.Echo serca bardzo złe.Przestał jeść i pić.Decyzha o karmieniu dożylnym trzeba zrobić skłocie centralne ale do tego musi być narkoza z której może się nie obudzić.Zadzwonilam do męża żeby przyjechał.Pomimo pandemii lekarze pozwolili aby był podczas zabiegu.Bylismy przerażeni.Macius dobrze zniósł narkozę wszystko się udało.Maż wrócił do domu tylko po to żeby na drugi dzień wrócić bo Maciuś przestał siusiać jego stan był coraz gorszy....W domu trójka dzieci którzy też nie wiedzieli do końca co się dzieje..Gdy mąż znowu przyjechał Maciuś jeszcze był przytomny.W pewnym momencie zaczął nam machać, bić brawo i pokazywać do góry a przy tym jego twarzyczka była tak pełna spokoju powiedział tak wyraźnie mamo i to było ostatnie słowo które usłyszałam Chwilę później usnął i już się nie obudził.Jego serce walczyło jeszcze kilka dni.Był na morfinie bo zaczął już odczuwać ból.
Mówi się że nie ma niczego gorszego niż śmierć dziecka -jest ,patrzenie jak dziecko cierpi i ta nie moc , nie możesz pomóc.W pewnym momencie powiedzieliśmy Mu że może odejść że nie chcemy żeby cierpiał.że kochamy go bardzo.Powuedzialam Bogu że albo niech go uzdrowi albo zabierze do siebie ale nie zniosę patrzeć na wegetację i cierpienie mojego dziecka.Na drugi dzień serduszko się zatrzymało.
KatarzynaXXL
3 września 2022, 20:48Łzy mi lecą czytając to 😥bardzo współczuję ❤️
paula3000
7 września 2022, 09:10Dziękuję
Dylematy_z_Szafy
3 września 2022, 16:27Dobrze, że reszta dzieci w tym wszystkim była nie do końca świadoma. Dużo im oszczędziliście... To co piszesz... To jest bardzo smutne co przeszliście... 🥺❤️ Czasem się człowiek przejmuje jakimiś drobiazgami nieistotnymi...
paula3000
7 września 2022, 09:16Tak, bardzo nam zależało żeby jak najwięcej im oszczędzić.Dopiero na sam koniec dosłownie dzień przed odejściem Maciusia przygotowałam ich na to że wrócimy ze szpitala bez niego😢
Dylematy_z_Szafy
7 września 2022, 14:44Myślę że tak dla nich lepiej...
AnabelLee
3 września 2022, 09:00Jesteś bardzo, bardzo dzielną kobietą, a Wasz synek kochał Was bardzo, chciał się z Wami pożegnać... Myślę, że on nie cierpiał tak bardzo, gdy odchodził... To się stało we śnie, śniło mu się może coś pięknego. Na pewno Wasz synek wiedział, że jesteście i będziecie przy nim!! Ściskam.
paula3000
3 września 2022, 10:13Dziękuję ❤️
Berchen
3 września 2022, 07:25Bylam w podobnym punkcie po przeszczepie corki, to co dzialo sie z jej organizmem nie ds sie opisac, pewnie nocy prosilamBoga by sie zdecydowala, by zakonczylo sie to cierpieniem i albo bylo lepiej , bylam gotowe na odejscie. Po tej nocy wartosci krwi poprawily sie. Sciskam cie mocno.
Berchen
3 września 2022, 07:26Slownik zmienia- by Bog zdecydowal - mialo byc.
paula3000
3 września 2022, 08:38Cieszę się że wyniki się poprawiły mam nadzieję że z córką teraz wszystko ok?
Berchen
3 września 2022, 09:04Komentarz został usunięty
Berchen
3 września 2022, 09:06Ania zyje, mija 20 lat, jest niepelnosprawna.