Dzień dobry Kochane!
Muszę przyznać, że z jednej strony nie lubię weekendów, bo sobie wtedy za dużo pozwalam, a to ciacho, a to cukierek no i potem wyrzuty sumienia . Tak jak pisałam w sobotę wybraliśmy się na miasto i na początku nie zanosiło się na jakiś duży dietetyczny grzech, bo poszliśmy do fajnej, klimatycznej kawiarni na pyszną waniliową latte. Posiedzieliśmy, pogadaliśmy było miło, byli z nami moi rodzice i było całkiem sympatycznie. Mieliśmy już iść do domu, ale mój Robert zaproponował żebyśmy poszli zjeść jeszcze coś bardziej konkretnego... no właśnie... i tu się zaczęło. Poszliśmy do naleśnikarni i zamówiliśmy sobie po naleśniku "kebab" tzn. w naleśniku było mięso z kurczaka, ogórek kiszony, kapusta, cebula a wszystko polane sosem czosnkowym i podane z bukietem surówek... tak zjadłam, połowę, resztę oddałam Robertowi. Było to tak pyszne, że nie byłam w stanie się powstrzymać i właśnie dlatego nie lubię weekendów pod tym względem. W tygodniu przynajmniej wszystko wraca już do normy i to mnie cieszy. Tylko poco ulegać w weekend żeby potem zaczynać tydzień z wyrzutami sumienia? sama nie wiem, to głupie, muszę nad tym popracować i kolejny weekend skończyć bez wyrzutów sumienia i dietetycznych grzechów.
Pozdrawiam Was serdecznie!
Dorota1953
27 kwietnia 2015, 18:25Jak napisałaś w naleśniku było mięso z kurczaka, ogórek kiszony, kapusta i cebula, a więc niezbyt kaloryczne. Trochę kalorii miał sos, ale jak sama powiedziałaś, zjadłaś tylko 1/2 porcji, a to jest już sukces, bo podejrzewam, że dawniej wrąbałabyś cały.............. Zatem czegoś się nauczyłaś :) Miłego wieczoru :)
MinusPlus
27 kwietnia 2015, 14:59Skądś to znam. Niestety staram się panować nad sobą ale jest ciężko. Mężczyźni chcieliby ich kobiety pięknie wyglądały a sami prowadzą na tuczące rzeczy, i ciężko odmówić sobie jak facet zajada się pysznościami. Powodzenia