Sobota miała być w domku,ale potoczyło się inaczej...znalazłam się na urodzinkach szwagra.Była imprezka rodzinna.Dużo ludzi i gromadka dzieci.Na stole gościło winko i różne pyszne ciasta.Jak na imprezie jedzenia nie brakowało.Na szczęście rano zaliczyłam masę ćwiczeń więc wyrzutów nie mam pomimo,że się skusiłam na mały kawałek babki i lampkę winka.Było bardzo wesoło,bawiłam się z dzieciakami.A,że u nas spadł śnieg to później poszliśmy poszaleć na sankach.Nawet moja gruba pupcia usiadła na sankach i śmigała z górek razem z moim siostrzeńcem,który za 3 miesiące skończy 2 latka.I tak zleciało do 21 na saneczkach.No nie powiem trochę kalorii się spaliło pod górkę co rusz się wspinając.Był też bałwan ulepiony ale ciocia klocia zapomniała aparatu i nie mam jak wam pokazać moje dzieło.Trudno jak śnieg nie stopnieje to się zrobi jeszcze jednego.
Moje Menu:
I Śniadanie: płatki zbożowe z mlekiem,herbata zielona
II Śniadanie: pomarańcza, 2 sucharki z szynką
Obiad:Pyzy na parze własnej roboty,
kawałek mięsa(karkówki) i sałata.
Potem ciasto i lampka winka.
Kolacji nie było bo ze zmęczenia na sankach,szybko usnęłam....
A jak tam u Was ????
svana
20 stycznia 2013, 20:05jakos leci :) ćwiczę:)
aurinzu
20 stycznia 2013, 20:00Śniadania prawie codziennie mam podobne do Twojego dzisiejszego :) Oby tak dalej :)
Rita1526
20 stycznia 2013, 19:58Oby tak dalej ;) ruch to podstawa. Powodzenia :)