Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Ach te święta


Wigilię spędziliśmy u teściów mojego brata i tam mam zrobione zdjęcie z moją mamą i bratem. Wreszcie jest udokumentowane jak aktualnie wyglądam.


A przez święta oczywiście trochę pojadłam. Najgorzej było dzisiaj, bo siedziałam cały dzień sama. Mąż jak zwykle w pracy, córcia u chłopaka, a ja skazana na łasuchowanie. Samotność jest najgorsza. Co chwilę chodziłam coś dojadać.
Dostałam w prezencie gwiazdkowym ławeczkę do ćwiczeń. Zmontowałam ją dzisiaj, ale chwilowo nie mam jak na niej ćwiczyć, bo brakuje miejsca. Mąż musi najpierw uprzątnąć i przemeblować pokój, żebym mogła rozłożyć moje narzędzia do ćwiczeń. Mąż co prawda obiecał, że ma teraz 2 dni wolne i ogarnie ten pokój, ale za dobrze go znam. Jak stale pracuje i ciągnie po 36h do trudno wymagać od niego żeby sprzątał. Trochę już mam tego sprzętu: rower stacjonarny, stepper, step, hantle, drążek, kołyska do brzuszków, hula-hop, legmagic i teraz ławeczka. Sfrustrowałam się, że nie mogę poćwiczyć bo nie ma miejsca i żarłam cały dzień.  Do tego popijałam winko, co dodatkowo pobudzało apetyt.
Obiecuję sobie, że od jutra znowu wchodzę na totalną dietę. Nawet rozważam ponowne wykupienie pakietu dieta + fitness, bo chyba tylko w ten sposób zmotywuję się do zrzucenia jeszcze tych kilku kilogramów. Fakt, że wyglądam dobrze - ale nie doskonale. Wymarzyłam sobie wagę 56kg i chciałabym taką wagę osiągnąć zanim dopadną mnie zmarszczki i każda utrata wagi będzie groziła wypłynięciem na twarz nowych zmarszczek.
A jeszcze do tego wszystkiego moja Zula ma cieczkę i nie mogę z nią chodzić na długie spacery, bo okoliczne kundle nam towarzyszą.
Byle do nowego roku.
Chyba każda z nas marzy, że 01-01-2013 zacznie nowe życie z dietą i odchudzaniem.
Życzę każdej z nas powodzenia i spełnienia naszych życzeń. I żeby pierwszy styczeń był każdego dnia i każdego dnia udawało nam się utrzymać dietę i fitness.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.