Ależ był dzisiaj piękny dzień. Spędziłam go bardzo czynnie i właśnie zasiadłam w fotelu z kompem i nareszcie relaks. Wstałam o 8, szybkie wyjście z pieskiem, śniadanie i pragnienie pójścia na rower. Wyszłam więc zabierając najpierw ze sobą Zuzaka. Zrobiłam z nią 3 km i zostawiłam w domu (ależ była zrozpaczona - rzucała się na drzwi i wyła). Ale musiałam sama też przejechać te troszkę kilometrów. W sumie zrobiłam 40 z przerwą po 32 na odwiedziny mamy na działce. Zaraz po powrocie do domu zjadłam obiad i poszłam z Zuzakiem szybkim tempem wokół zalewu (3,5km). Potem pojechałam na zakupy. Następnie ugotowałam jedzenie dla psiaka i zrobiłam śliwkową nutellę dla Córci. Potem wykonałam planowane ćwiczenia modelujące i poćwiczyłam na stepperze. I tak zeszło do 19. I dopiero po włożeniu powideł do słoików mogłam odpocząć.
W telegraficznym skrócie tak wyglądał mój dzień, oczywiście mąż jak zwykle w pracy. Wróci jutro rano i jeśli pogoda dopisze to pojedziemy do naszego azylu. Może troszkę pogrilujemy.
No i na wadze nareszcie 62.
Nie udało mi się w terminie osiągnąć mojej idealnej wagi, ale zamierzam walczyć nadal i nie poddawać się.
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
Marynia1969
30 września 2012, 08:27Lubię takie aktywne dzionki-nie myśli się o jedzeniu:) a co tam,że nie w terminie.ważne,że spada!