Dziś drugi dzień wyzwania 10 kg w 100 dni. Po wczorajszym dniu, w którym byłam bardzo na bakier z dietą bardzo zaskoczyła mnie waga. Niestety znaczy to, że musiałam się znacznie odwodnić, bo spadek wagi o 0,8 kg z dnia na dzień nie może znaczyć nic innego. A zatem:
- Waga - 59,6 kg (nie mogę się doczekać kiedy osiągnę taką wagę po zrzuceniu tłuszczyku, a nie odwodnieniu organizmu).
- Woda - 2 litry + kubek kawy zbożowej na śniadanie.
- Trening - dziś ostatni dzień 'rozgrzewki': plank 20 sek (wyzwanie plank przez 30 dni), 55 przysiadów (wyzwanie 3000 przysiadów w 30 dni).
- Dieta - śniadanie: dwie kromki chleba razowego, pomidor i jajecznica z dwóch jaj oraz banan (czytelnicy mojego pamiętnika dostrzegą, że pomidory i banany królują w mojej diecie; zawsze miałam problemy z niedoborem potasu i odkąd jem dużo pomidorów i bananów pozbyłam się na dobre skurczy w łydkach), obiad: zupa pomidorowa na bulionie warzywnym z makaronem i ziemniaki z sałatką warzywną, podwieczorek: ciastko z kremem (znowu byliśmy w odwiedzinach), kolacja: homogenizowany serek waniliowy.
Podsumowując - ten dzień nie był najgorszy jeśli chodzi o dietę, ale wymaga ona zbilansowania kalorycznego oraz mikro- i makroelementów, gdyż jako początkująca wegetarianka (niecałe 3 miesiące) i osoba, która planuje intensywnie ćwiczyć w najbliższych 3 miesiącach nie mogę sobie pozwolić na brak energii.