Sobota, wolne, ładna pogoda, a ja mam ochotę na imprezę. Mój chłopak poszedl do kumpli sam, nie chciałam iść z nim, zanudziłabym się... Umalowałam się, wystroiłam i poszłam w miasto. Koleżanka mnie wystawiła. Spacerowałam tak sama po starym mieście, obdzwaniając resztki moich znajomych z którymi jeszcze nie utraciłam kontaktu... zobaczylam wtedy jaka ta lista jest krótka,a dobił mnie jeszcze fakt, że nikt z tych którzy pozostali nie chciał/ nie mógł ze mną iść. Wszędzie dookoła grupki ludzi gotowych do wyjścia i chyba nikt nie był wtedy tak samotny jak ja. POPŁAKAŁAM SIĘ. Potem postanowiłam,że zatopię smutki w mcdonaldzie.. weszłam i wyszłam.. potem kebab- nie pokusiłam sie. KUPIŁAM LITR LODÓW, SŁODYCZE i pojechałam do domu z zamiarem jedzenia.
Mega super fajna częśc dnia:
W drodze do domu zadzwoniłam do współlokatora, tak by się upewnić, ze jest w pracy i na pewno nie ma czasu gdzieś iść.. okazało sie ze jest ze swoją dziwczyna i chętnie się wybrali ze mną..:) tak więc pozbyłam się złego jedzonka i do 3 w nocy bawilam się jak nigdy...:):)
NextAngel90
9 czerwca 2013, 11:12No to super, że niefart się odwrócił:) i że śmieciowe jedzeni wylądowało tam gdzie jego miejsce;) cieszę się, ze fajnie się bawiłas;P