Informacje podstawowe
Płeć | Kobieta |
Wiek | 31 lat |
Miejscowość | Warszawa |
Wzrost | 160 cm |
Masa ciała | 52.00 kg |
Cel | 54.00 kg |
BMI | 20.31 |
Stan cywilny | Powiem później |
Wykształcenie | Powiem później |
Aktywność zawodowa | Powiem później |
Dzieci | Powiem później |
Opis użytkownika
Zainteresowania: Aktualnie interesuję się zdrową kuchnią, sportem, modą. Co skłoniło mnie do odchudzania? Co mnie skłoniło do odchudzania? bycie szczuplejszą, do czego usilnie dążyłam odkąd zaczęłam przybierać na wadze podczas okresu dojrzewania.
Sukcesy i porażki w odchudzaniu
Odchudzałam się różnie, ale nigdy nie było to skuteczne, a wszystko dlatego,że chyba nigdy sama nie sądziłam,że to mi się uda. im mniej wiedziałam na temat zdrowego odżywiania i odchydzania tym gorzej z efektami. Nigdy natomiast nie byłam na żadnej specjalnej diecie. Kiedyś udałam się do dietetyka, zważył mnie, dopasował dietę do mojego trybu życia i preferencji ale nic z tego, wytrzymałam tydzień, potem to olałam. Kiedy sięgam pamięcią wstecz przypominam sobie różnego rodzaju etapy mojej walki o szczuplejszą sylwetke, głodówka 1-2 dniowa, mandarynki zamiast posiłków... i znowu nic-bo nigdy nie byłam konsekwentna, a poza tym nie robiłam tego z głową. Rok temu miałam najgorszy okres i najwyższą wagę. Zajadałam wszelkiego rodzaju smutki i niepowodzenia- szkolne, miłosne, rodzinne. Zgubne ukojenie znalazłam w szkolnym sklepiku ze słodyczami, śniadaniach w mcdonaldzie i nocnych kolacjach, przestałam to kontrolować, a moja waga skoczyła do 71 kg przy wzroście 160! o zgrozo! Byłam gruba, nieatrakcyjna, ospała, leniwa i nudna. Teraz to się zmieniło. SCHUDŁAM. Nadal nie do końca to do mnie trafia- może dlatego, że nie wpadłam w szał diet, nie ważyłam się co 5 minut, po prustu nie zauważyłam ,że się zmieniam. Niewiarygodne? cud? nie. Jak to się udało? Przyszła wiosna, od małego uwielbiałam rolki, a że mieszkam na wsi, to mam do dyspozycji ulicę, gdzie ruch jest mały. Nie chciałam spędzać czasu w domu, kłótnie rodzinne plus mocny zawód miłosny- 2 z rzędu sprawiły,że odreagowywałam na rolkach- czasem z uśmiechem na twarzy, wolnym tempem, czasem z krokodylimi łzami jak najszybciej się da- do utraty tchu. Wtedy trochę schudłam, nadal byłam spora, ale już mniej. Lato to czas spódnic i sukienek- w moim przypadku długpść do kolana. Poznałam faceta i chudłam. Czy dla niego? Może trochę, ale głównie dla siebie. Przełomowy moment miał miejsce jesienią, gdy zaczęłam chodzić na aerobik u mnie na wsi, niezobowiązujący 2 razy w tygodniu, fajna zabawa- wkręciło mnie. Obecnie mieszkam w Warszawie, chodzę na fitness i siłownię, jem zdrowo, sprawia mi to przyjemność. Może moja waga nie jest idealna 59 kg, ale jak dla mie to sukces:)