Szesnasta. Przebieram siÄ™ w obciskajÄ…ce legginsy z elementami odblaskowymi, obciachowo-jarawo-różowÄ… koszulkÄ™ termo z dÅ‚ugim rÄ™kawem, sznurujÄ™ najki.Â
Na ramieniu mocujÄ™ telefon odpaliwszy aplikacjÄ™ mierzÄ…cÄ… kilometry i bardzo orientacyjnie - kalorie.Â
WychodzÄ™ z bloku dziarskim krokiem, przebiegam na zielony skwerek po drugiej stronie ulicy. Tu robiÄ™ rozgrzewkÄ™. I raz i dwa - wymachujÄ™ nogami. WykonujÄ™ obroty ramion, karku, bioder, kolan. RobiÄ™ kilka skÅ‚onów i skÅ‚onów skrÄ™tnych. Przebiegam kawaÅ‚ek skipami.Â
Staram siÄ™ nie zastanawiać dlaczego gimbaza siÄ™ tak dziwnie mi przyglÄ…da (chyba nie mam dziury na dupsku?) ale sÅ‚uchawki z ryczÄ…cymi kawaÅ‚kami disco lat osiemdziesiÄ…tych skutecznie oddzielajÄ… mnie od ich ewentualnych komentarzy.Â
Ok. Ruszam. Najpierw powoli jak żółw ociężale.
I nie mogę z głowy wyrzucić tego wierszyka jako jawnej analogii do mojej postaci. Panie Tuwim, dlaczego?
Ciężka, ogromna i pot z niej spÅ‚ywa.Â
I biegnÄ™ dalej, przed siebie. Mimo zmÄ™czenia biegnÄ™ i Å›piewam (mam szczerÄ… nadziejÄ™, że bezgÅ‚oÅ›nie ale przez te sÅ‚uchawki nie mam pewnoÅ›ci). BiegnÄ™ i biegnÄ™ bo co mam zrobić?Â
Na koniec znów wracajÄ… do mnie sÅ‚owa wieszcza:Â
Stoi i sapie, dyszy i dmucha,Â
Żar z rozgrzanego jej brzucha bucha:
Uch - jak gorÄ…co!
Puff - jak gorÄ…co!
Uff - jak gorÄ…co!
I zastanawiajÄ…c siÄ™ jakim cudem pokonaÅ‚am te 8km próbujÄ™ pokonać najtrudniejszy element trasy - schody do wÅ‚asnego mieszkania. Jak mi w twarz gorÄ…co! CzujÄ™, że policzki pÅ‚onÄ….Â
MarzÄ™ tylko o tym żeby siÄ™ napić. I żeby siÄ™ rozebrać i pozwolić wodzie spÅ‚ywać po rozgrzanym ciele. I zmyć pot (tÅ‚usta oliwa).Â
Na koniec siadam w dresie, ze zwiÄ…zanymi w niedbaÅ‚y koczek wÅ‚osami na fotelu. Przykrywam siÄ™ kocem, zagarniam kota i delektujÄ™ siÄ™ pysznÄ… herbatÄ….Â
I żal trochÄ™, że dni takie krótkie. Ledwo po piÄ…tej a już ciemno. I choć w weekendy uwielbiam te dÅ‚ugie wieczory, kiedy mogÄ™ siÄ™ delektować książkÄ…, kocem, kotem i gorÄ…cym napojem tak w tygodniu czujÄ™ tylko rozgoryczenie, że muszÄ™ brać siÄ™ do pracy.Â
Ale za to porzuciÅ‚am już moje myÅ›li o przemijaniu, staroÅ›ci i uciekajÄ…cym czasie. Na nastÄ™pne 360 dni.Â
A na koniec zarzucam wierszem Tuwima dla trochę starszych odbiorców:
I tym oto optymistycznym akcentem koÅ„czÄ™ wpis. IdÄ™ pracować i patrzeć jak wytrzÄ™siony podczas biegania tÅ‚uszcz - wyparowuje.Â
Neptunianka
5 listopada 2014, 15:01Tuwim to niedoceniany artysta :D
pasteloza
5 listopada 2014, 15:34Zgadzam się ;) W sumie większość ludzi kojarzy jego twórczość tylko z wierszy dla dzieci ;) A szkoda bo warto się zagłębić w twórczość dla dorosłych ;)
Mafor
5 listopada 2014, 11:49Bardzo motywująco i przystępnie piszesz, no aż pobiegać się chce :D
pasteloza
5 listopada 2014, 15:34To wskakuj w dres i zdawaj relację jak było :D
czarnaOwca2014
4 listopada 2014, 18:18Super wpis :) Jak znalazłaś motywację do biegania? W ogóle zastanawiam się czemu bieganie jest teraz tak bardzo w modzie ? :D
pasteloza
4 listopada 2014, 18:23Zaczęłam biegać jakieś 2 lata temu, jak dobiłam do prawie 70kg ;) To był najtańszy sport + maksymalnie wykorzystywałam ten czas na ćwiczenia (nie marnowałam na dojazdy na siłownię czy basen). No a poza tym już po pierwszym razie poczułam mega endorfiny po zakończonym "treningu". A dlaczego jest w modzie? Nie wiem ;) Pewnie dlatego, że jest osiągalny praktycznie dla każdego bo przecież nie trzeba biegać od razu maratonów, wystarczą marszobiegi.
pasteloza
4 listopada 2014, 18:31Tzn teraz wracam do biegania po kilkumiesięcznej przerwie. Jest o tyle lepiej, że wiem, że sprawia mi to przyjemność. I o tyle trudniej, że mam większe wymagania w stosunku do siebie.
czarnaOwca2014
4 listopada 2014, 18:33A schudłaś dużo po rozpoczęciu biegania na początku? Poprawiła ci się sylwetka?
pasteloza
4 listopada 2014, 18:36Bardzo. Poleciało w sumie ze wszystkiego - z ud, z łydek, z brzucha, z ramion nawet ;) No i przede wszystkim poprawiła się kondycja i stan skóry (pozbyłam się cellulitu i efektu falowania ud).
czarnaOwca2014
4 listopada 2014, 18:49Kurcze chętnie bym spróbowała ale jakoś nie umiem się zmotywować.
pasteloza
4 listopada 2014, 18:52Oj też tak miałam. Planowałam, przymierzałam się a potem zawsze było "coś". Aż któregoś razu po prostu jak pomyślałam, że muszę zacząć biegać to wstałam się, przebrałam i wyszłam z domu :) Fakt, że wtedy więcej szłam niż biegłam ale to był jakiś początek. A przynajmniej zaskoczyłam "drugą mnie" - tę, która zawsze ma wymówki by czegoś nie zrobić ;)
czarnaOwca2014
4 listopada 2014, 18:55A jakie masz buty do biegania?
pasteloza
4 listopada 2014, 18:58nike revolution 2. Kupiłam tanio bo to już stary model :) A wcześniej miałam Kalenji ale już nie pamiętam jaki model, te z tańszych ;)
kronopio156
4 listopada 2014, 17:54;-) Julek to był gość;-) Ten kawałek leci u nas w domu bardzo często;-)