Przyszła do mnie @ po 2 miesiącach nieobecności... w końcu! Już miałam w głowie że pewnie bejbik będzie, no ale jednak przyszedł bardzo spóźniony i bardzo obfity... a co za tym że ciągle chodzę głodna... i tak jak wyliczyłam dzisiaj wsunęłam około 1900 kcal wpadło piwko, kiełbaska z grilla... baton... i wiele innych nie fajnych rzeczy na dodatek jeszcze dzisiaj prawie nic nie spaliłam, no nie licząc że zrobiłam dzisiaj około 7 km chodzenia... a do Chodakowskiej jakoś mi się nie chce ruszyć, ale zrobię ją na pewno, nie mogę sobie odpuścić bo ja odpuszczę to już tyle... turbo spalanie jak nic... a jak starczy siły to może od razu skalpel.... będę przynajmniej wiedziała że żyje... i że @ i jedzenie mnie nie pochłonęło
Jutro już nie dam się pochłonąć jedzeniu... elegancko dietka, zresztą nie będę miała kiedy grzeszyć jak idę na 12,5 h do pracy... mam nadzieje ze będę grzeczna i waga w końcu ładnie poleci w dół.. trzymacie kciuki? no ja myślę, bo ja za was trzymam CMOK
kiziamizia23
6 maja 2013, 22:18miałam podobną sytuację trzy tygodnie wstecz:/ jak już się zmotywujesz to potem samo idzie:)
muminek19
6 maja 2013, 11:31trzymam kciuki piekna;* dasz radę , obie damy:* jestem z toba! ściskam mocno słonko!
MusingButterfly
5 maja 2013, 21:47Oby jutro było lepiej i u Ciebie i u mnie ;) a będzie dobrze ;)
kuska23
5 maja 2013, 21:44no to jutro już grzecznie i będzie dobrze;-)
zosia27samosia
5 maja 2013, 20:03Pewnie że trzymam kciuki!!! Buziak:*