Gorzej niż teraz nie wyglądałam nigdy w życiu. Chociaż waga może nie jest najwyższa, to przez ciągłe spadki i wzrosty wagi latem dzisiaj wyglądam jak worek napchany tłuszczem. Wszystko mi wisi, cellulit, którego nigdy nie miałam pojawił się i spędza mi sen z powiek. Ćwiczyłam tydzień z Chodakowską i było naprawdę super, a potem pojechałam do rodziców na tydzień a tam warunków do ćwiczeń nie było i wszystkie moje wysiłki jak krew w piach bo do tego wszystkiego teraz się rozchorowałam i po 10 minutach ćwiczeń nie mogę już złapać oddechu. Wczoraj biegałam, też nie długo, bo tylko 25 minut, wyniosłam z piwnicy rolki z zamiarem pojeżdżenia bo naprawdę to uwielbiam a pogoda znowu się zepsuła. właśnie zjadam śniadanie: 6 plasterków ogórka, pół marchewki w słupkach, plaster żółtego sera i jedno jajko z solą. Wczoraj pierwszy raz robiłam kurczaka na parze. Zrobiłam go na gazie, tak jak babcie robiły praowańce :) bo nie mam naczynka do takiego gotowania. Trochę za mocno przyprawiłam, bo bałam się, że może być mdły, ale było by naprawdę super gdybym nie przesadziła z pieprzem. Zbliżająca wiosna może motywować, ale chyba nie mnie. Jedyne co na mnie działa to to co widzę w lustrze, co sprawia, że naprawdę jestem nieszczęśliwa.