Niby nic wielkiego taki ból piszczeli, ale trzeba bardzo uważać. poczytałam trochę wczoraj o tym i się poważnie przestraszyłam!
Nie można tego bagatelizować, bo w efekcie można dostać zapalenia okostnej a w wersji ostatecznej- złamanie zmęczeniowe. Czytałam wypowiedzi "prawdziwych biegaczy", którzy musieli przez to odpuścić nawet 10 tygodni biegania!
Dlatego też dzisiaj zrobiłam godzinę dywanówek, a na noc zamierzam wysmarować piszczele maścią.
Zamierzam też biegać/maszerować nie więcej jak 3 razy w tygodniu i starać się więcej biegać po miękkiej nawierzchni. Jednak 6 dni po 8 km jak na początek, to chyba nie był do końca dobry pomysł. Będę marszobiegi przeplatać z ćwiczeniami domowymi i rowerem.
Przynajmniej taki mam plan do świąt, bo później to nie wiem jak będzie... po majówce wracam do domu, a później może na miesiąc uda mi się wyskoczyć za granicę do pracy. A tam to ćwiczeń na pewno nie będzie tylko harówka po 10-12 h dziennie.
Dzisiaj zrobiłam sporo jak na mnie ćwiczeń na brzuch i jak już skończyłam, to stanęłam przed lustrem, podniosłam koszulkę a tam co??? pięknie napięte mięśnie i zarys tych takich "dołeczków" pod żebrami mam nadzieję, że wiecie o czym mówię jakie to było piękne i motywujące! Aż się mojemu pochwaliłam!
Jedzonko:
śniadanie: razowiec z serem żółtym, ketchupem, kawa z mlekiem 250 kcal
obiad: POLECAM makaron razowy ze szpinakiem i serem feta (smażycie szpinak, doprawiacie czosnkiem, gałką muszkatołową i innymi dobrociami, dodajecie trochę jogurtu greckiego pod koniec i troszkę sera, mieszacie to z makaronem i posypujecie serem pokrojonym w kosteczkę) Przepyszne. 500 kcal
podwieczorek:jabłko, "deser z koroną" 250 kcal
kolacja: standardowa sałatka+ 30 gram łososia wędzonego, 50 gram makreli wędzonej 250 kcal
suma: 1250. Jutro będzie więcej
jutro szkoła!!!
Dobrej nocki!