Uważam że przez ten miesiąc odwaliłam kawał dobrej roboty. Kiedyś jak byłam na diecie, to jadłam dużo mniej, mało się ruszałam, miałam napady głodu, które kończyły się obżarstwem- teraz na diecie czuję się świetnie, nie głoduję, maszeruje te 8 km i zaczyna sprawiac mi to przyjemnośc! Moja kondycja znacznie się poprawiła, chociaż nie wysiłkuję się zbyt intensywnie Przez ostatni miesiąc prawie wszystko było pod kontrolą. Raz czy dwa wypiłam piwo, którego nie było w planach, ale przecież nic się takiego nie stało- kalorycznośc dnia i tak wyszła niewielka. Goście byli- to trochę sobie odpusciłam, ale wróciłam na dobre tory.
Wiem, że wg niektórych jem za mało, ale nie pracuję- siedzę całymi dniami na dupsku (nie licząc marszu) śpię po 10-13 h na dobę więc moje zapotrzebowanie chyba nie jest zbyt wielkie
Czy już Wam wspominałam, że darzę wielką sympatia moją wagę??? ;) Świetnie się dogadujemy. Dzisiaj rano na nią wskoczyłam iii... 58,8. Ja się pytam jakim cudem?! Jeszcze przedwczoraj rano było 59,7!!! Ale tak sobie myślę... wczoraj byłam na długim posiedzeniu może to mnie "odciążyło"??? Póki co na pasku ustawiam 59,5 a jutro sprawdzę czy to co dziś widziałam jest prawdą!!!
Jeżeli moja waga nie sprawiła mi dziś psikusa, to schudłam w tym miesiącu 3 kg.
A teraz czas na porównanie wymiarów:
było: jest: spadek:
waga 61,8 kg 58,8 kg -3kg
szyja 35 cm 34 cm -1 cm
ramię 26 cm 24 cm -2 cm
piersi 92 cm 87 cm - 5 cm a nie mówiłam? ;)
talia: 70 cm 69 cm - 1cm
brzuch 85 cm 83,5 cm -1,5 cm
biodra 101 cm 97,5 cm -3,5 cm
udo: 59 cm 56 cm - 3 cm
nad kolanem 40 cm 38 cm - 2 cm
łydka 38 cm 38 cm 0 cm
W sumie spadło 22 cm Jestem bardzo zadowolona z rezultatów, chociaż najwięcej spadło z piersi
Dzisiaj aż mi było szkoda, że nie mogę przez tą moją obtartą pietę urządzic sobie mojego marszobiegu. Ale za to była godzina cwiczen w domu. "biegałam w miejscu", żeby podkręcic tętno, a jak już nie miałam siły to padałam na dywan i robiłam brzuszki, rowerki, spinanie pośladków itp. Nawet przerzucałam dziś żelastwo 5 kg sztangę! Po godzinie miałam dośc!
W sumie tak sobie pomyślałam, że to by była dobra opcja, żeby chociaż raz w tygodniu zrobic sobie taką gimnastykę całego ciała.
Mój cel na najbliższy miesiąc???
Osiągnąc 57 kg.
Marszobiegów ciąg dalszy!
Napisac pracę magisterską!!!!!!!!!! I nie ma uproś. Bierz się i pisz Dziewczyno!!!
Marzy mi się jeszcze, żeby popracowac nad brzuchem, umięśnic te moje kościste plecy, sprawic by pośladki sprzeciwiały się prawu grawitacji. Ale to już raczej pobożne życzenia, niż realne cele. Najważniejsze są 3 główne i muszę i CHCĘ je zrealizowac.
dziś zjedzone:
śniadanie: kroma razowca, szynka, kawałek serniczka mamusi, kawa z mlekiem 350 kcal
obiad: mielony, kasza gryczana, warzywa ze słoika 400? nie ważyłam
podwieczorek, po treningu: serniczek, jogurt naturalny z ziarnami, kawa z mlekiem 250kcal
kolacja: 2 jajka, surówka z marchewki, plaster szynki 250 kcal
suma: 1250 te kawałki sernika były małe a ile w nich smaku...
Kolejny udany dietetycznie dzień.
Dobrej nocy Kruszynki :)
Ecambiado
1 marca 2014, 09:46Obserwuję i podziwiam :D jak tam czytam wszystkie pamiętniki z super wynikami pod koniec miesiąca ,to zaczynam zbierać siły. Ja bilans zamieszczę jutro, ale wiem,ze nie jest rewelacyjny :P masz wspaniałą wagę :P piąteczka z przodu to moje niespełnione marzenie :P
Maliniacz
1 marca 2014, 07:58powiem Ci, że 3 kg to naprawdę świetny wynik, a ile cm ubyło:) oby tak dalej ! powodzenia :)