Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Bilans pourlopowy



Co tu ukrywać. TRAGEDIA!!!! 73 kg. 5 kilo do przodu. Spodnie dopinają się z trudem, wałeczek na brzuchu przeszkadza, bluzki nie leżą, wiadomo. Totalny dyskomfort.

Już nie wiem jak spędzać urlop, żeby nie był katastrofą dla wagi. Chyba w kamieniołomach.

Najpierw zwiedzałam, dużo chodziłam - przytyłam dwa kilo. Bo wiadomo, jedzenie jak dla psa, dwa razy dziennie micha - śniadanie i obiadokolacja w postaci wielkiego żarcia na noc. Albo zwiedzanie, albo dbanie o regularne posiłki.

No to wczasy i all inclusive, lunch w formie normalnego obiadu, kolacja niestety też, pyszne rzeczy podstawione pod nos i słodycze na deser.

Na wczasy odchudzające z wyżywieniem 1000 kcal i biegami nie wezmę Mamy, więc odpada. Już sama nie wiem. jedynie wakacje w własnym gotowaniem, ale co to za wakacje
Nic to, mam rok na myślenie i zrzucanie niechcianego przybytku.

Po pierwsze muszę ograniczyć żarłoczność i skurczyć rozepchany żołądek, co czynię, wspomagając się tabletkami z błonnikiem i zieloną herbatą oraz chromem, żeby mnie te słodycze odeszły.

I tyle.

Nie ma co biadolić, trzeba brać się do roboty.

A jakie u Was bilanse po urlopach?

Pozdrawiam!!!!!!


  • grazynka45

    grazynka45

    25 sierpnia 2010, 08:39

    no tak,więc trochę pracy przed Tobą,ale dasz radę,warzywa i owoce na stół trochę ruchu i będzie dobrze.Powodzenia:))))

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.