Miałam nie kupować sobie ubrań do momentu, aż nie zejdę do 80 kilogramów ale nie wytrzymałam. Przeceny strasznie mnie skusiły i za 40zł mam dwie sukienki typowo na obecne upały. Co prawda nigdy bym się nie podejrzewała o sukienki, bo zawsze mi się wydawało, że wyglądam w nich grubo, jednak po założeniu okazało się, że nie jest tak źle. Długością sięgają kolan, więc moich sporych ud nie widać i do tego fajnie maskują brzuch, więc jestem, o dziwo, zadowolona bardzo
Dieta idzie tak jak powinna. Niestety waga trochę przystanęła i tak jak na "dzień dobry" zeszło mi 700g, tak teraz schodzi powolutku. Ale czym tu się zniechęcać?
Ćwiczę ostatnio trochę więcej niż dotychczas, więc mięśnie jeszcze się budują i stąd waga się nie rusza. Najważniejsze, że czuję zmianę po ubraniach - kiedy zakładam spodnie rozmiar 40 i pasują, to skaczę z radości do nieba. Dotychczas nosiłam 44 i 42, więc dzisiejsze sukienki w rozmiarze L sprawiły, że motywacja wzrosła!
VikiMorgan
16 lipca 2014, 16:45ja swego czasu zatrzymałam metabolizm bo ćwiczyłam więcej niż zazwyczaj i spalałam za dużo kaloriii = > lepsze jest wrogiem dobrego, Druga kwestia mięśnie przy redukcji raczej się nie budują bo przy deficycie kalorycznym nie mają z czego.
pani-paczek
17 lipca 2014, 07:43z tym, ze mam dietę 1900kcal do 2000, wiec aż takiej drastycznej redukcji nie mam.
VikiMorgan
17 lipca 2014, 08:13ja przy 1850 kcal ćwiczę 2 x w tygodniu, ćwicząc więcej musiałabym wejść na poziom powyżej 2000 kcal ale to wszystko zależy od tego jak ktoś ma intensywny trening. Ale wolę być na poziomie 1800 bo nigdy nie wiadomo kiedy z jakiegoś powodu przestanie się ćwiczyć a mózg ciężko przyzwyczaić do mniejszej ilości pożywienia......
nikozja91
16 lipca 2014, 14:22Bardzo korzystnie wygladasz w sukienkach, a druga bardzo mi sie podoba!
OdPoniedzialku
16 lipca 2014, 14:17Oj tak, jesli widac po rozmiarze, to to najbardziej motywuje :) chcialabym juz nosic same L-ki.. Powodzenia!