Oj pohulałam przyznaję się ale to wszystko proszę sądu przez katar i ciasteczkowy wirus.
Leczyłam sie domowymi słodyczami i nalewkami.Pomogło,kurcze wracam do zdrowia, szybko i baaardzoooo smacznie.Cud terapia normalnie ale wymysliłam.
Waga z lekką tendencją zwyżkową .No coś za coś ,ale niewiele tego , raz dwa się uporam.
Dzisiaj już byłam grzeczna i rozsądna i rozważna i nawet troche romantyczna, a co ... Słoneczko świeci i jakoś tak miętko na sercu, a wogóle jestem bardzo zadowolona z wczorajszego przyjęcia.Teściowa prawie poprawna, siostrzeńcy ok ale najbardziej się cieszę,że byli moi rodzice.Naprawdę rzadko się widujemy w pełnym składzie. Oboje ciągle są bardzo aktywni zawodowo.Mieliśmy wreszcie kilka godzin na zwykłe pogaduchy przy wyśmienitym konieczku i nalewce Babuni.
Katar podpisał w końcu akt kapitulacji, po pracy korzystając ze sprzyjajacej aury wskoczyłam na rowerek, było super, zaliczyłam 27km.
Wprawdzie za kilka dni @ ale wcale się nie przejmuję, znowu czuję przypływ energii, jeszcze powalczę.
melasia007
20 września 2011, 23:11Muszę zapamiętać zalecenia lekarskie Pani Doktor.Bardzo mi się podobają:) Zdrówka życzę.
Rozumiee
20 września 2011, 13:06Najważniejsze, że jesteś zadowolona ;))) no i dobrze, że choroba już mija :) pozdrowionka
ewakatarzyna
20 września 2011, 06:09Mnie coś rozkłada po tym szkoleniu więc wypróbuję Twoją terapię :)
mirabilis1
19 września 2011, 23:39Aż miło poczytac.:) Dobrze, że już się wykurowałaś. A swoją drogą jak w takim stanie katarowo-grypowo-nie teges wyprodukowałaś takie dobra, o których pisałaś ostatnio? No, i roweru "zazdraszczam":)